Coś namacalnego

21:09:00

Kiedy mi smutno, źle... albo jakoś nieswojo, lubię zrobić coś konkretnego, namacalnego. Coś, czego ciężar poczuję w dłoni, dotknę, poczuję fakturę, posmakuję, powącham, albo chociaż ogarnę spojrzeniem...

Czasem, może banalnie jest to tekst na blogu. Innym razem mnóstwo zapisanych kartek w pamiętniku, zdjęcie, które mi się udało. Ale to rzadziej.

Najczęściej jednak to takie konkretne rzeczy jak pyszne danie, które ugotowałam, bluzka czy sukienka uprasowana na super, czy... bransoletka, nad którą spędziłam kilka godzin, bo miałam jakiś zamysł na takie połączenie koralików i różnych innych elementów - ale zamysł wymagał cierpliwości i krok po kroku "dłubania" w koralikach.

Za to jak miło później mieć przed sobą taki efekt swojej pracy. Jeszcze milej móc się nim podzielić z innymi. Mrrr.

I jak sobie pomyślę wtedy, że przecież wybrałam: zamiast pozwolić się rozkręcać w mojej głowie gonitwie ponurych myśli, skierowałam swoją uwagę na coś, co mogę zrobić, a w tym czasie choć na trochę zapomnieć o wszystkim innym. I wrócić z wypoczętym umysłem.


pewnej nocy, kiedy miałam w głowie za dużo myśli i obaw,
 nie mogłam zasnąć, powstało m.in. takie oto cudeńko...

You Might Also Like

1 komentarze

  1. miło mieć swój sposób na oderwanie się od natłoku myśli :-)

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe