Upał, Konwicki i koty

08:46:00

Czytam jak maniak, nadrabiając tym czytaniem a niekiedy i oglądaniem- ostatnie zaległości przed obroną. Moje kocię ulubione dzielnie mi w tym sekunduje, przez większość czasu nie opuszczając mnie na krok. Czasem, kiedy czytam, przychodzi do mnie i kładzie się na czytanej właśnie książce, jakby mnie zmuszał, żeby wreszcie to nim się zajęła. Jednak zazwyczaj po prostu co jakiś czas przybiega, żeby go pogłaskać, przychodzi się pomiziać i pokazać, jaki jest piękny, przewracając się do góry tofii brzuszkiem w lamparcie cętki.

To ja czasem marudzę, że mi gorąco a koty? Eh, one mają dopiero przechlapane...





Przemyślenia o planach na przyszłość, co dalej tak z pracą jak ze studiami w dalszej perspektywie- eeeh... Wiem, powinnam to odłożyć na później, ale są rzeczy których nie umiem wyrzucić z głowy. Dam radę.

I tak nieco monotematycznie (bo znów Konwicki, kurczę, jednak nieco dziwnie się czuję, cytując na swoim blogu fragment książki kogoś, kto chodzi po warszawskich ulicach, z kim zamieniłam kilka słów i kto podpisał mi swoją książkę, kokieteryjnie zaznaczając, że książek podpisywać nie lubi, ale dla mnie zrobi wyjątek, a z wiarygodnego źródła wiem, że owszem, książki podpisywać lubi):

Odlatują w przestrzeń międzyplanetarną w wietrze czasu rozbłyski chwil, co są moim losem. Moment, kiedy się topiłem w rozsłonecznionej, letniej rzece z gorzkim zapachem ziół w ustach. Sekunda, kiedy zobaczyłem dziki, przerażający akt kopulacji dwojga ludzi. Mgnienie, kiedy strzeliłem do przyjaciela w mroczną, gwiaździstą noc, pełną wilczych chórów. Minuta, kiedy zdradziłem siebie i swoich przyjaciół. Najkrótsza wieczność, kiedy czekałem na krwotok orgazmu w oczach cudzej żony. Mignięcia rozpaczliwych, samobójczych nocy. Lecą te rozbłyski chwil jak świetliki w wiecznej ciemności niesione wiatrem czasu. Podobne jedne do drugich, do setnych, milionowych. Takie same, nie-rozpoznawalne, jednakowe. Droga mleczna z okruchów naszego istnienia. Wielki szum ludzkiej egzystencji.

Tadeusz Konwicki "Mała Apokalipsa"

You Might Also Like

3 komentarze

  1. Koty to se radę dadzą. Nie mają co narzekać. Siedzą albo w zimnych piwnicach, albo chłodnym domku. Tylko mój jakiś dziwny, woli grzać się na balkonie ledwo dychając ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. mojej mamie, gdy pisała magisterkę o Parandowskim udało się umówić na spotkanie z jego synem... który podobno nigdy nie miał czasu, żeby spotkać się z promotorem mojej mamy :D będzie dobrze, dasz radę, a ja będę trzymać kciuki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakby tego było mało, wczoraj, najzupełniej przypadkiem spotkałam pana Konickiego i powiedzieliśmy sobie "Dzień dobry" :)

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe