O pływaniu, asertywności i Margerytce, która się buntuje

10:12:00

Wczorajsze przedpołudnie spędzone z Koszką na basenie (tak, to był genialny pomysł, iść na basen w taką upalną pogodę) sprawiło, że jeszcze dziś czuję zmęczenie mięśni. Dawno nie pływałam. A to takie cudowne, odkąd się nauczyłam unosić się na powierzchni i płynąć w stałym rytmie, bez obaw, że się utopię jak nic. Bardzo mnie relaksuje ten rytm i kiedy tak sobie płynę, myślę czasem o różnych rzeczach. Cudo. I to zmęczenie później- cudowne. W dodatku jeszcze nigdy nie byłyśmy z Koszką razem na basenie, zawsze coś wypadało, tym razem się błyskawicznie zebrałyśmy i super :) I jeszcze w gruncie rzeczy zabawny szczegół, że ja tam znam większość instruktorów a oni mnie, nie ma to jak pójść na basen i wymieniać się pozdrowieniami i uśmiechami. Było nie było, to na tym basenie ćwiczyłam, by nauczyć się pływać, i to dzięki własnej determinacji coś osiągnęłam, a to nigdy nie było łatwe, dziś mogę być z siebie dumna.

Mijający tydzień był jakimś kompletnym zwariowaniem. Nie zawsze pozytywnym.

Stawiam kolejne kroki w byciu asertywną i chwilami się zastanawiam, czy naprawdę ktoś musi mocno naruszyć moje granice, moją przestrzeń, żebym wreszcie powiedziała: STOP, nie życzę sobie? Chociaż widzę, że ostatnio zaczyna mi to przychodzić łatwiej, trochę tak, jakby kilka ważnych spraw które załatwiłam i zakończyłam, dodało mi pewności siebie i odwagi w potyczkach o to, co dla mnie ważne. Nawet jeśli po drugiej stronie stoi manager z pracy, bliska koleżanka, albo mężczyzna dawniej mi bardzo bliski. Nie, dziękuję, jeśli chcesz kogoś wykorzystać, to znajdź sobie inny obiekt bo ja powiem Ci co myślę i zrób z tym co tylko chcesz, ja już nie jestem tą słabą, nieśmiałą dziewczynką, zbyt cichą by się przeciwstawić.

Mam świadomość, że czasem jeszcze zbyt wiele w tym emocji, że czasem to takie nieporadne, ale wiem, że będzie lepiej.

Pewien człowiek, dawniej nazywany przyjacielem, wbijał mi parę dni temu swe 'szpileczki' mając świadomość, że jeszcze na parę dni przed obroną te słowa zachwiałyby moją wiarą w moją przyjaciółkę, a naszą wspólną znajomą. Może tylko na trochę, może niegroźnie, ale by zachwiały. Gdyby nie praca nad sobą, jaką wykonałam ostatnio, pewnie by tak było. A tak się wkurzyłam, że bredzi (to, co mówił, nie miało realnych podstaw, wiedziałam jak bardzo jest z palca wyssane), wkurzyłam, że chce nas poróżnić i o wszystkim powiedziałam jej. Smutne, bo jego znam od trzech lat, ją od dwóch i nie chciałam kiedykolwiek między nimi wybierać, a jeśli ktoś mnie do tego zmusi... zakończę znajomość z nim, choć bym tego nie chciała. A powodów mam coraz więcej...

Dlaczego jednak miałabym wątpić w kogoś, kto akceptuje mnie taką, jaka jestem, znając i moje wady i zalety, znajdując dla mnie czas niezależnie od wszystkiego i mówiąc szczerze o wszystkim, co nas dotyczy? Mowy nie ma.

A są chwile, kiedy sobie uświadamiam, że czekają mnie kolejne zmiany... i czasem smutno, że niektóe rzeczy nie pozostaną takie jak były...


You Might Also Like

4 komentarze

  1. Zazdroszczę Ci, bo ja w ogóle nie umiem pływać ;) Boję się wody, a nikt nie miał nigdy okazji, by mnie pływać nauczyć, więc wiesz ;)

    Co do asertywności - mam identyczny problem, mój chłopak ciągle stara się mnie nauczyć, żebym odmawiała, ale niezbyt to wychodzi.. jestem za grzeczna ;D

    I głowa do góry! Może zmiany nie będą takie złe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mhm.. wiem :) Ja z domu 'wyniosłam' lęk przed wodą, ale natchnęło mnie, żeby w ramach zaliczania wuefu na mojej szacownej uczelni wybrać pływanie. I jakoś poszło, chociaż nie powiem, żeby było łatwo ;)

      Też byłam i czasem dalej jestem 'za grzeczna' ale zmieniam to :)

      Właśnie w tym cała rzecz ze zmianami, że jak już są, to dopiero później się okazuje, czy było dobre czy złe, na początku nie wiadomo;) Oby były na lepsze!

      Usuń
  2. Ucz się, ucz asertywności:)W "dorosłym" życiu będzie jak znalazł.
    A propos pływania to Ci coś wyznam w sekrecie...ale cichosza, bo mnie wyśmieją. Ja nie umiem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam doceniać asertywność ostatnio :)
      Myślę, że nie wyśmieją, zdarza się :)

      Usuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe