Krok w tył po zrobieniu kroku naprzód, to nie katastrofa tylko 'cha-cha'
12:15:00
Wróciłam.
Po tak pięknym weekendzie pełnym ciepła (nie tylko tego namacalnego, słonecznego), spokoju i pozytywnych emocji, aż ciężko wrócić do rzeczywistości.
A jednocześnie: w weekend właśnie odnalazłam kilka "puzzli", brakujących do zrozumienia, przed czym w ostatnim czasie tak uciekam, co mnie tak uwiera...
A zarazem świadomość tego, że relacja, która na dobre zaczęła się nieco ponad rok temu, mimo wielu zawirowań, gorszych chwil i kryzysów, ma się całkiem dobrze... i że to niesamowite jak czasem czyjś głos, spojrzenie czy konkretne miejsca przywołują dawne emocje...
A wszak kiedyś było tak...
Jednocześnie zżera mnie stres związany z nadchodzącymi zmianami i świadomością nieuchronnej konieczności zamknięcia pewnego etapu - też nie nastraja zbyt optymistycznie.
Poza tym, co mogę powiedzieć, jeśli domyślam się, że ktoś, prawdopodobnie żeby mi zamieszać, dał link do mojego bloga komuś innemu? Niby powinnam się z tym liczyć, zaczynając pisać bloga, jednak... domyślając się, co za tym stało, chyba niekoniecznie chcę mieć cokolwiek więcej wspólnego z tą osobą.
Czasem chyba wolałabym być mniej wrażliwa na subtelne zmiany czyjegoś nastroju, atmosfery w tej konkretnej relacji i wszystko to, na co najpierw przymykam oko i mówię sobie: wydaje mi się, znów dostrzegam coś, czego nie ma. A później... cóż, żałuję.
Nikt nie może Cię uratować, tylko Ty sam. A wart jesteś uratowania. Niełatwo będzie zwyciężyć w Twojej wojnie, ale jeśli w ogóle coś warto wygrać - to właśnie ją.
~ Bukowski
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.