Kiedy brakuje słów
11:59:00Czasem, pomimo całego mojego pochłaniania książek, miłości tak do czytania, jak i dopisania, dopada mnie brak słów. Ale taki konkretny i określony. Mianowicie... Brak dobrych, pozytywnych słów - którymi mogłabym opisać rzeczywistość.
Serio, brak mi czasem słów, którymi mogłabym odpowiednio wyrazić wdzięczność, docenić coś lub kogoś, opisać wydarzenie, albo kilka chwil, które mnie urzekły, zachwyciły, które sprawiły, że poczułam się nadzwyczaj dobrze, albo uśmiechnęłam się po raz pierwszy od jakiegoś czasu.
Dla odmiany słów opisujących wszystko to, co niezbyt wygodne, nie pasujące, złe i nieprzyjemne - tych to mam (mamy?) pod dostatkiem. Wylewają się z każdego możliwego miejsca, słyszymy je wszędzie, czytamy je wszędzie, natykamy się na nie na każdym kroku.
Bo wszak tak łatwo kogoś lub coś skrytykować, wytknąć komuś niedoskonałość, oblekając to wszystko w maskę dobroci, bo przecież chcemy dla kogoś dobrze i właśnie dlatego mu te słowa krytyki serwujemy, żeby było mu w życiu lepiej. Serio?
To może dla odmiany powiedzmy komuś, co nam się w nim podoba, co fajnego w nim widzimy? Nie widzimy? To zacznijmy szukać. Zawsze coś się znajdzie. A dla wszystkich przyjemniejsza będzie sytuacja, kiedy pojawią się miłe słowa...
Uparłam się, że będę szukać tych pozytywnych słów i używać ich jak najczęściej, bo mam mocny niedosyt...
Gdy się rodzimy, nasze serduszka są ufne i otwarte i oddychają całą swoją powierzchnią, ale później zainfekowani rodzice wbijają ministrzałki w serduszka swoich dzieci. Te strzałki to brak czasu, czułości, szacunku, kilku prostych słów, których nigdy nie jest za dużo:Kocham Cie dziecko, takim, jakie jesteś, i jestem dumny z tego, że jesteś.
Miłość to nie witamina, którą można przedawkować. Jest to jedyna rzecz na świecie, której nadmiar nikomu jeszcze nie zaszkodził. Natomiast brak tych kilku słów głęboko rani...
Nikt nie lubi cierpieć, więc broni się, jak tylko umie. Jedynym sposobem takiej obrony jest otoczyć serce ochronną barierą tak, żeby strzała nie mogła go przebić. Wystarczy jeden zawód, a my już rozbudowujemy nasz pancerz. Stajemy się czujni i nadwrażliwi. Zamiast otworzyć się na miłość, skupiamy się na obronie, w każdym drobiazgu węszymy zapowiedź odrzucenia...
Wielu ludzi ma serce otoczone takim pancerzem.
Maciej Przepiera: Epidemia zamkniętych serc
1 komentarze
:) już od dawna staram się nie krytykować, nie przychodzi to łatwo ale warto się starać
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.