Wdzięczność tak bardzo

00:25:00


Łapię się ostatnio na tym, że coraz częściej wracając wieczorem do mieszkania i (jak zwykle) przechodząc przez kładkę nad ulicą, kiedy przystaję na chwilę na górze, skąd idealnie widać oświetlony Pałac Kultury a zarazem Stadion Narodowy, biorę głębszy oddech i... czuję w sobie tak wiele wdzięczności.

Wdzięczność, bo wracam zwykle zmęczona i zadowolona, często prosto z tańców albo celtyckich albo francuskich. Czas spędzony z ludźmi, wśród których czuję się pozytywnie, wśród ludzi, których lubię. I dobra zabawa, konkretna dawka zmęczenia - to jest to :)

Wdzięczność, bo różne ważne dla mnie kawałki mojego życia udało mi się okiełznać a z innymi jestem zdecydowanie na dobrej drodze.

Wdzięczność, bo seria przypadków doprowadziła mnie do miejsca, gdzie jestem dziś, z ludźmi, którzy są dla mnie ważni i bliscy.

I ten prawie-wiosenny wieczór, którym się zachwycam. To powietrze takie już inne, zgoła wiosenne.

I wdzięczność również za to, że teraz różne zakamarki Warszawy kojarzą mi się ze spacerami z Panem Uśmiechem, z emocjami, które towarzyszyły naszym rozmowom. Choć nie było dotąd tych spacerów wiele, tak bardzo doceniam to, że miały miejsce, że się zdarzyły.

Czasem tylko nie wiem, gdzie na mapie mojego serca umieścić znajomość z Panem Uśmiechem. Czasem chcę uciec, pobyć sama i na troszkę zapomnieć, że on istnieje. A później wracam i tak bardzo się cieszę, że jest, że mogę mu opowiedzieć o swoich strachach i obawach, a on tego wysłucha i pomoże mi spojrzeć na to tak... że przestanę się bać. I tak bardzo się cieszę, że tak, jak mogę przy nim płakać i to jest OK, tak nieraz śmieję się przy nim do łez i to też jest tak bardzo OK.

skoro musiałaś to zrobić, to nie było głupstwem, a rzeczą potrzebną 


You Might Also Like

1 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe