Notatki Pożeracza Książek cz. 35 czyli LUTOWE CZYTANIE
19:21:00W lutym same sprzeczności: co może sprawić, że cierpiący na agorafobię zapragnie wyjść z domu, odwiedzamy opactwo świętego grzechu i poznajemy biografię "cesarza wszech chorób". Ponadto możemy się przekonać, czy aby na pewno opłaca się głównie krytykować ludzi i czym się może skończyć niestandardowe podejście do terapii alkoholików i wolontariat w postaci dawania narkomanom strzykawek. Plus oniryczne wizje wspomnień człowieka "wszędzie obcego".
1. Catherine Ryan Hyde: Nie pozwól mi odejść
Niesamowita książka o dziewczynce, która siaduje przed domem "bo gdyby siedziała w domu, nikt by jej nie pomógł" jak sama mówi. Stopniowo zaprzyjaźnia się z mieszkańcami domu, zmieniając na zawsze panujące w nim relacje, a szczególnie zmienia życie jednego z nich, mężczyzny cierpiącego na agorafobię. Zdecydowanie bardzo pozytywna i ciepła opowieść.
Takie dwa cytaty:
Z początku chcesz się dobrze czuć w danej chwili, a potem zamieniasz to na całe życie. To nie jest dobra zamiana, ale ludzie nie przestają tego robić. Na tym polega uzależnienie. Oddajesz przyszłość w zamian za to, żeby czuć się dobrze w danej chwili.
***
Akceptacja. O niej była mowa. O tym, że to szaleństwo udawać, że coś jest inne, albo że możesz to zmienić tylko dlatego, że tego nie lubisz. To jeden z głównych powodów brania narkotyków i rujnowania życia innym. Bo nie chce się akceptować rzeczy takimi, jakie są, gdy nie można ich zmienić.
2. Miłosz Brzeziński: Głaskologia. Jak pozytywnie wpływać na innych i zwiększać przy tym swoją satysfakcję. Faktyczne reguły motywowania i rozumienia motywacji.
Jak dla mnie- świetna książka warta przeczytania. Byłam do niej sceptycznie nastawiona, jak się okazało: zupełnie niepotrzebnie. Warto po nią sięgnąć, by w nieco inny sposób spojrzeć na kwestię komplementów, mówienia ludziom pozytywnych rzeczy i dbania w ten sposób o znajomości i różne relacje, szczególnie w pracy, ale myślę, że bardziej ogólnoludzko również, jeśli nie przede wszystkim.
3. Sue Monk Kidd: Opactwo świętego grzechu
Niebanalna opowieść, zdecydowanie. Choć po Sekretnym życiu pszczół tej autorki - poprzeczka była dość wysoko ustawiona. Dla mnie to piękna opowieść o stracie, ale nie tylko stracie kogoś bliskiego ale w pewnym sensie samego siebie- zatraceniu się w miłości i próbie odnalezienia tego co ważne niejako na nowo. Ale też oryginalne spojrzenie na zakochanie, romans.
Co chwila trafiał na tę samą koncepcję, która nie była mu bynajmniej obca: kiedy ktoś potrzebuje radykalnej odmiany, pragnie zupełnie inaczej określić życiowe priorytety, jego psyche dąży do erotycznego związku, zauroczenia, intensywnego zakochania się.
Wiedział o tym.Wiedział o tym każdy analityk. Miłość była najstarszym, najbardziej bezwzględnym katalizatorem pod słońcem.
Zwykle jednak zakochujemy się w czymś, czego nam brakuje i co odnajdujemy w drugim człowieku.
***
Nie potrafię tego wytłumaczyć, mogę tylko powiedzieć, że poznanie prawdy przynosi ulgę bez względu na to, jak bardzo jest bolesna. Człowiek dochodzi wreszcie do niedającego się zredukować
jądra i nie pozostaje mu nic innego, jak je sobie przyswoić. Dopiero wtedy może dostąpić surowej łaski akceptacji.
***
Tym, co pokochałam w nim najbardziej, było moje własne odrodzenie, to, że dzięki niemu odzyskałam samą siebie. Okrutna i zdumiewająca była świadomość, że nasz związek nigdy nie
stanowił fragmentu realnego świata, domu, w którym pierze się skarpetki i szatkuje cebulę.
Stanowił fragment mrocznej podszewki duszy.
4. Siddartha Mukhejee: Cesarz wszech chorób. Biografia raka.
Ciężka momentami, ale bardzo wciągająca, rzec by można, że wciągająca jak dobry kryminał - co w sumie nawet nie mijałoby się z prawdą, biorąc pod uwagę że giną w niej ludzie i trwają próby ustalenia, jak działa "morderca" i jak jego działaniom zapobiec :) Jak dla mnie o tyle niesamowita, bo udowadnia, że rak nie jest "chorobą naszych czasów" skoro pojawiał się i był opisany już w starożytnym Egipcie. Fascynowały mnie genetyczne zawiłości, opisy na poziomie komórkowym i skomplikowane opisy różnych metod leczenia. Na pewno mocno mnie zaskoczyło stwierdzenie, że kiedykolwiek był czas, że twierdzono iż pomiędzy zachorowaniami na raka płuc a paleniem papierosów jest taki związek jak między noszeniem pończoch a zachorowaniem.
Zafascynował mnie też wątek Marii Curie-Skłodowskiej i Piotra Curie, traf chciał, że później trafiłam na film do obejrzenia online: Prawda o Marii Curie-Skłodowskiej.
Nie zdołaliśmy zabić wroga, komórki nowotworowej, ani - w przenośni - pozbawić jej kłów. Przygody nasze pozwoliły zaledwie ujrzeć bestię wyraźniej, opisać jej łuski i zęby na nowe sposoby. Pozwoliły ujawnić, że komórka nowotworowa, niczym Grendel, to wykrzywione odbicie nas samych. (Harold Varmus 1989)
***
Rak wykorzystuje nasze funkcje życiowe do własnych celów. Jest jak okrutne zwierciadło, w którym widzimy własne odbicie, Susan Sontag przestrzegała, by nie obciążać choroby metaforami. Jednak to nie metafora. Ostatecznie w swej molekularnej prostocie, komórka rakowa to hiperaktywna, zdolna do przetrwania, poszarpana, płodna i sprytna kopia człowieka.
5. Tadeusz Konwicki: Sennik współczesny
Poezja ujęta w ramy prozy, serio! Niektóre zdania to po protu miód na moje serce i raj dla mojego poczucia estetyki. A przy tym... Pięknie napisana opowieść o człowieku, który nigdzie nie czuje się wśród swoich i niezależnie od tego, gdzie jest, czuje się obcy. Bardzo to zresztą biograficzny wątek.
Pomiędzy czarnymi gałęziami zobaczyłem ułomki niebieskiego nieba, okruchy pełne światła ciągliwego jak świeży miód. Patrzyłem na te ślady życia ścierane nieustannym ruchem strzępiastych konarów. Czułem się bezpieczniejszy.
***
Położyłem się spać, choć wiedziałem, że trudno mi będzie usnąć. Przywoływałem przed pamięć spokój, nieruchome krajobrazy wyniesione z nieczęstych chwil bez trwogi, aż wreszcie jęły mnie osaczać w płytkim śnie zapamiętane z przeszłości twarze i cząstki zdarzeń, i wtedy nagle z histerycznym wzdrygnięciem obudziłem się wypełniony pospiesznym łomotaniem serca.
6. Marek Harny: Wolontariuszka
Książka, od której nie sposób się oderwać, przeczytana jednym tchem. Wartka akcja, niesztampowe postaci, dobrze napisana i wciągająca. I mimo wszystko, skłonna jestem przyznać, że nie urażając nikogo, ale jeśli chodzi o "młode talenty" to niestety mężczyźni mniej łzawie i sentymentalnie, a bardziej przekonująco piszą o miłości i seksie. I bez patosu. Ale uwaga, to bynajmniej nie jest ot banalny romans.
Położyłem się spać, choć wiedziałem, że trudno mi będzie usnąć. Przywoływałem przed pamięć spokój, nieruchome krajobrazy wyniesione z nieczęstych chwil bez trwogi, aż wreszcie jęły mnie osaczać w płytkim śnie zapamiętane z przeszłości twarze i cząstki zdarzeń, i wtedy nagle z histerycznym wzdrygnięciem obudziłem się wypełniony pospiesznym łomotaniem serca.
6. Marek Harny: Wolontariuszka
Książka, od której nie sposób się oderwać, przeczytana jednym tchem. Wartka akcja, niesztampowe postaci, dobrze napisana i wciągająca. I mimo wszystko, skłonna jestem przyznać, że nie urażając nikogo, ale jeśli chodzi o "młode talenty" to niestety mężczyźni mniej łzawie i sentymentalnie, a bardziej przekonująco piszą o miłości i seksie. I bez patosu. Ale uwaga, to bynajmniej nie jest ot banalny romans.
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.