Życie na skrajnościach?
09:15:00Owszem, jest odrobina kolorów, ale to tylko tło, mimo wszystko paleta barw jest dość ograniczona. Właściwy obiekt jest czarny, to tylko kształt, oddany wiernie przez światło z tyłu. To gra skrajności: światła i cienia, kolorów i mroku, ostrego, wyraźnego kształtu i rozmytego tła.
Zupełnie jak moje podejście do życia: albo czarno, albo kolorowo.
Moja znajoma powiedziała kiedyś, że na samym początku naszej znajomości odbierała mnie jako bardzo rozchwianą emocjonalnie osobę, bo albo byłam czymś zachwycona i pełna entuzjazmu, albo przygnębiona na maksa, w potwornym dołku. A jakichś stanów pośrednich - brak. Dodała, że gdybym chociaż czasem podchodziła do czegoś neutralnie, nie odbierałaby mnie w taki sposób, ale... cóż, neutralności nie było w moim zachowaniu, sama to widzę.
Po części to się zmieniło, choć nawet ostatnio zastanowiła mnie jedna rzecz właśnie z takim podejściem związana.
Kiedy człowiek czuje, że żyje... tylko wtedy, gdy miotają nim silne pozytywne lub negatywne emocje, nie docenia stanów pośrednich... Nie jest mega cudownie, porywająco i fascynująco? Nie jest przygnębiająco źle, że człowiek mógłby tylko płakać? Jest więc nijako...
Od dawna walczę i zmagam się sama ze sobą, by docenić wszystko to, co nie jest ani szaleńczą euforią, ani bezdenną rozpaczą. To, że nie leży na skrajnych biegunach, nie znaczy, że jest bezwartościowe, często wręcz przeciwnie.
Nie jest to łatwa droga, ale jaka frajda kiedy osiągam to, czego pragnęłam.
2 komentarze
górne skrajności są fajne, więc niech sobie będą, a z tymi dolnymi życzę , żebys sobie z czasem poradziła - da się. Wtedy zostaje tzw. zwykłe życie, które można traktować jako dobry , zwykły czas :) pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńwierzę, że się da i dlatego staram się iść w takim właśnie kierunku :)
UsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.