"...tylko ludzie budują sobie samotność"
15:33:00Można nie być rodziną, a rozumieć się w lot i mieć lepszy kontakt, niż z krewnymi.
Można być rodziną i patrzeć na siebie jak na wrogów.
Można być rodziną i prawie się nie znać do jakiegoś momentu, a później nadrabiać stracony czas, nie mogąc uwierzyć, że los może być tak przewrotny, że każe nam się spotkać akurat teraz i odkrywać jak wiele mamy wspólnego.
Jeszcze nie tak dawno rzucałam się w nowe znajomości, jak pływak, który skacze na główkę i nigdy nie wie, czy zafunduje sobie jedynie skok adrenaliny, czy na przykład złamany kręgosłup i wózek inwalidzki do końca życia. Leciałam jak ćma w ogień, nie zastanawiając się nad tym za bardzo, a przynajmniej dopóki ogień nie opalił skrzydeł, które później długo się goiły.
Zabawne, że miałam poczucie, że tak bardzo się odsłaniam, a w gruncie rzeczy... Z perspektywy czasu powiedziałabym, że zwinnie manipulowałam prawdą, mój rozmówca mógłby sądzić, że wie o mnie bardzo osobiste rzeczy, a nie znał moich marzeń, pragnień i wszystkiego tego, co sprawia, że mówimy, że jesteśmy z kimś blisko, co sprawia, że jesteśmy bezbronni i słabi,z nadzieją, że pomimo tego- nie zostaniemy zranieni...
Tak więc kiedy przewrotny los sprawił, że nagle przestały mieć znaczenie minione lata bez kontaktu, a ważniejszy od nich: ostatni rok, pełen wymienianych wiadomości i jeden weekend przegadany, przespacerowany i pełen miłych zaskoczeń co krok... chcę żeby było inaczej.
Daję więc sobie mnóstwo czasu. Nie chcę się donikąd spieszyć.
Czy nie jest tak, że to, co wyrasta szybko, pnie się wysoko błyskawicznie, jest kruche, słabe i podatne na zniszczenie?
Wszystko, co trwałe, powstaje powoli...
Więc czasem choć chciałabym się o czymś rozgadać, opowiedzieć o czymś tak szalenie dla mnie ważnym, milknę. Czasem po to, by wspólnie pomilczeć, czasem by wysłuchać opowieści fascynującej mnie jak nowo odkryty ląd.
I tylko czasem myślę sobie, jakie to smutne, że moje doświadczenia sprawiły, że czasem wręcz nie wierzę w to dobre, co mi się teraz przydarza, że chwilami boję się, że to sen, z którego się zaraz obudzę - więc może nie warto aż tak się cieszyć, choć chce się aż skakać z radości?
2 komentarze
Pewnie, że warto się AŻ TAK się cieszyć. Ciesz się, nie analizuj:)
OdpowiedzUsuńStaram się :)
UsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.