Offline, online
00:58:00Jest ciepła majowa noc, za oknem wieje jak diabli, gałęzie dęby szamoczą się na wietrze a ja...
Zdaje się że właśnie piszę swój 600 post. A tak niedawno był ten pięćsetny.
Za mną cztery dni bycia offline, off-laptop i tak dalej.
Dziwnie.
A wszystko przez to, że mój przyjaciel laptop się zbuntował i przestał działać. Koniec końców te cztery dni dało mi do myślenia naprawdę dużo: poczynając od przyjmowania pomocy od innych (wszak z dnia na dzień nie stałam się geniuszem informatyki a jednak laptop działa), dzielenia się swoimi obowiązkami, uzależnienia od fb i spędzania tam zbyt wiele czasu, poprzez takie rzeczy jak to jak bardzo ważne są dla mnie znajomości więcej niż wirtualne... ale też jak ważne jest dla mnie pisanie tutaj i czytanie Was.
Najzabawniejsze że koniec mojej netowej 'banicji' nastąpił, kiedy przełamałam w końcu swój brak motywacji i nie mając w domu dostępu do kompa i internetu, spędziłam nieco czasu w Bibliotece Uniwersyteckiej (BUWie), pisząc mega długi i mega sensowny list motywacyjny do pracy, która naprawdę by mi odpowiadała.
Jak go wysłałam i ogarnęłam nieco akademiowych spraw, zaczytałam się nieco i wróciłam do robienia biżu... cóż... okazało się, że idzie ku dobremu. Taka sytuacja.
4 komentarze
miło czytać dobre wieści :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię bibliotekę uniwersytecką... ale pogoda chyba nie sprzyjała wyjściu na dach...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
też ją bardzo lubię, zwłaszcza ten dach właśnie, ale tego dnia głowę by mi na nim urwało ;)
UsuńGdy jedno się kończy, otwiera drogę drugiemu. Sama doświadczyłam tego niedawno.
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.