Jesteśmy sputnikami czyli... Haruki Murakami
22:12:00Są książki, które odkłada się z poczuciem, że wprost się człowiek w nich zakochał...
Do takich książek należy książka Harukiego Murakamiego "Sputnik Sweetheart". O Murakamim słyszałam już wieki temu, ale tak się składało, że nigdy wcześniej nie miałam okazji wypożyczyć choćby jednej jego książki. Za to niedawno, po odwiedzeniu biblioteki w mojej ulubionej dzielnicy, ze zdziwieniem odnalazłam na półce Murakamiego i wypożyczyłam.
I się zakochałam po prostu.
Rozbraja mnie sposób, w jaki Murakami pisze o samotności, w tak oszczędnych słowach przekazując maksimum treści, opowiada o samotności nie wprost, o tym, że mimo iż razem, każdy z nas tylko na chwilę spotyka innych i w mniejszym lub większym stopniu może się poczuć zrozumiany... dlatego idealnym określeniem jest tu 'sputnik' czyli 'towarzysz podróży"...
I ta historia kobiety, która straciła połowę siebie i nigdy nie była już taka sama. Dla mnie to jak metafora, której nie sposób zapomnieć.
Chwilami ten styl wręcz uwodził, zachwycał i sprawiał, że chciałam czytać niektóre zdania po kilka razy, żeby jeszcze je poczuć...
Magicznie.
I już doskonale wiem, ze po tej pierwszej książce czytać będę kolejne:)
6 komentarze
Dobra zachęta nie jest zła :)
OdpowiedzUsuńSpróbowałam go w czasie przerwy śniadaniowej w księgarni, nie zdążył zawrzeć ze mną bliższej więzi i nie wróciłam. Może rzeczywiscie warto dać drugą szansę?
W sumie zależy na którą książkę trafiłaś i co akurat Tobie bardziej się podoba:)
UsuńDzięki Ci margerytko,że o Murakami napisałaś.Teraz na pewno przeczytam coś tego autora. Jakoś miałam obawy, że się mogę rozczarować.Jakoś ostrożnie podchodzę do autorów bstsellerów..chyba ,że są mi dobrze znani.
OdpowiedzUsuńMi ktoś go zachwalał... wieki temu:) Czasem tak mam, że słyszę o jakiejś książce a później nagle ją gdzieś spotykam i przypominam sobie że podobno warto:)
UsuńNo właśnie mnie nie porwał... wręcz odwrotnie... może trafiłam na nie tego typu książkę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za opowieść!! :)
Ze mną było tak, że najpierw sięgnęłam po "Sputnik..." a później pokusiłam się o o wiele wcześniejszą "Przygodę z owcą" i niby fajnie, ale nie to, więc w gruncie rzeczy zależy i od książki, bo gdybym czytała w odwrotnej kolejności, nie porwałby mnie Murakami :)
UsuńCieszę się:)
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.