Jak Akademia Przyszłości zmieniła moje życie?
23:00:00Kilka dni temu w poście na temat udziału w Półmaratonie Warszawskim wspomniałam, że hasło "Akademia zmieniła moje życie" jest dla mnie czymś więcej niż hasłem. Chyba czas rozwinąć tę myśl.
Poniższy tekst nie jest żadnego rodzaju reklamą ani tekstem sponsorowanym. Czuję potrzebę go popełnić.
Z pozoru to program, który ma pomóc dzieciom w trudnościach z nauką. Głębiej chodzi o to, żeby lepiej o sobie myślały. Jednak nie wiem, czy nie najważniejszą rzeczą jest to, że spotykają się fajni ludzie i mają szansę razem coś niezwykłego przeżyć.
Żeby pomóc dziecku, wolontariusz sam musi być "ogarnięty" i dobrze o sobie myśleć... czasem to większa motywacja niż tylko dla samego siebie. Popracuję nad samooceną i zacznę stosować komunikację pozytywną bo jeśli mam być wzorem to jak inaczej? Czyż nie?
Jeśli tak na to spojrzeć, ma swoje plusy to, że w tym roku zajmuję się nie prowadzeniem zajęć jako tutorka Akademii Przyszłości ale że tak powiem "dodatkowymi obowiązkami" czyli pisaniem relacji, pisaniem nieoficjalnego a niekiedy też robieniem zdjęć (albo wplątywaniem w to innych;) Mimo wszystko, mimo tych wszystkich wyrzutów sumienia, że tak mało- zaczynam sama o sobie lepiej myśleć, zaczynam mieć odwagę podejmować nowe wyzwania, uwierzyć, że sprostam ;)
Mam fajnego lidera. Szefa. Przełożonego. Niemalże mojego rówieśnika. Pisałam o nim już nieraz. Dlaczego znów piszę? Bo w dużym stopniu dzięki niemu mogę napisać że 'Akademia zmieniła moje życie'.
Dlaczego? Długo uważałam, że jestem samotniczką, 'sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem' jak pisał poeta i tak już zostanie. Gubiłam się w większej grupie (większej niż dwie osoby) i nie umiałam się odnaleźć. Jeśli miałam coś zrobić/załatwić wolałam polegać tylko na sobie. Jedną stroną było moje proszenie o pomoc innych ludzi a drugą: to, co przez tą pomoc rozumiałam. Myślę, że można prosić o pomoc i jednocześnie nie dawać możliwości pomocy. Ja tak robiłam... rzadziej, ale dalej mi się zdarza.
Inna rzecz, że mój lider z wyglądu i sposobu bycia bardzo przypomina kogoś dawniej mi bliskiego, z kim drogi się rozeszły w dość paskudny i mało przyjemny sposób. Nikomu nie życzę takiej sytuacji.
Trudno nie myśleć o przeszłości i patrzeć na teraźniejszość, ale jest to możliwe. Coraz częściej mi się udaje. Coraz lepiej umiem wykorzystać wiedzę z przeszłości i słabości przekuć w coś dobrego, co mnie wzmocni.
Dla mnie to, że jestem w zespole, znaczy kilka rzeczy. Chcę dbać o dobre relacje tak z resztą zespołu jak jej liderem. Odpowiadam za to, jak nas widzą z zewnątrz. Ale jeśli mam jakiś problem związany z naszą wspólną działalnością, z tym, co nas łączy, to z kimś 'od nas' powinnam pogadać najpierw. Z jednej strony to odpowiedzialność a z drugiej poczucie, że nie jestem sama. A przecież, każdy z osobna nie zdziałałby tak dużo jak możemy wszyscy razem, prawda?
Ciągle się uczę. Robię krok za krokiem, bo w chwili, kiedy sama w siebie nie wierzyłam, wierzył ktoś inny. Mówił: dasz radę. Dawał trudniejsze zadania. Po jakimś czasie pojawiły się myśli, że... jednak umiem więcej niż sama się przyznaję. I tak fajnie poczuć, że jestem w grupie osób, które mają podobne zapatrywania na życie jak ja i zamiast narzekać na zło i beznadzieję tego świata, wolą go zmieniać...
A zmiana zaczęła się od tego że ja się zmieniłam.
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.