Książki, książki i jeszcze raz książki, czyli jak się nie dać narzekaniom na stan czytelnictwa?

14:37:00

Kilka dni temu rozmawiałam z moją współlokatorką, kompletną maniaczką książek (jak ja zresztą) przy okazji pomagania jej w przemeblowaniu pokoju. Jako że półki ma doszczętnie zawalone książkami, siłą rzeczy rozmowa zeszła na książki. I tak od słowa do słowa, przy okazji przekładania książek z półek na parapet i gdzie się dało, padło stwierdzenie, że badania stanu czytelnictwa w Polsce albo są przeprowadzane na mało reprezentatywnej grupie osób albo to z naszym otoczeniem jest wyjątkowo super jeśli chodzi o czytanie.

Ok, są w moim otoczeniu osoby, które czytają mało, albo zgoła nic. Jednak nie powiedziałabym, że to taka przerażająca większość. Moja znajoma, mama kilkuletniego synka, czyta choćby po kilka stron przed zaśnięciem (to dla siebie) i nie wyobraża sobie, że miałaby nie czytać synkowi na dobranoc. Mojego współlokatora, mimo wszystko mega zapracowanego człowieka, ciągle widuję z jakąś książką. Kiedy jestem u mojej siostry, za każdym razem widzę stos książek "do przeczytania na zaraz", ciągle się zmieniający zawartością, bo a to z biblioteki a to ktoś pożyczył absolutnie ciekawą książkę... czyta, kiedy ma wolną chwilę, czasem czekając w samochodzie na córkę wychodzącą ze szkoły, a czasu ma niewiele, bo pracuje. Mój znajomy, który czasu ma mało czasem nawet na sen, znajduje choćby chwilę na czytanie każdego dnia. Moja współlokatorka to już inna bajka, bo mimo "przymusu" czytania lektur z polonistyki, co chwila pochłania coś "spoza". Coraz częściej trafiam na blogi na których pojawiają się recenzje ciekawych, właśnie przeczytanych tytułów. Takich przykładów znam mnóstwo.

Można by powiedzieć, że w BUWie spotyka się głównie studentów, którzy szukają lektur na zajęcia. Oj, nie zgadzam się z tym... tam ZAWSZE jest duuuużo osób i beletrystyka znika z półek w zastraszającym tempie a na niektóre książki na bank nie będące lekturami, czasem trzeba czekać miesiącami w kolejce.

Od niedawna bywam w bibliotece publicznej w mojej dzielnicy. Za każdym razem kiedy tam jestem, spotykam tam sporo osób, w różnym wieku, pytających o konkretne tytuły, czasem szukające polecenia czegoś fajnego.

Miałam okazję być na Cmentarzysku Zapomnianych Książek, w ostatnim czasie dwa razy. W listopadzie i w styczniu. Do tej pory Cmentarzysko było raczej krótkim wydarzeniem, najwyżej dwutygodniowym, tymczasem teraz trwa nieprzerwanie od połowy listopada do teraz i zapewne trwać będzie jeszcze. W założeniach jest istnienie Cmentarzyska przez cały rok. Miało to zależeć od zainteresowania samą akcją. Myślę, że chętni dopisali, skoro dalej  działa. Inną bajką jest to, że za każdym razem, kiedy tam byłam, były albo tłumy albo wymiecione półki. Czasem zdarzało się, że ktoś zaglądał tylko po to, by porozmawiać o książkach, właśnie o "Cieniu wiatru" Zafona chociażby.

Dlatego nie zgadzam się z popartym badaniami twierdzeniem, że czytelnictwo w Polsce jest w tragicznym, opłakanym stanie. Owszem, są ludzie, którzy nie czytają. Myślę jednak że ciągle dużo jest osób, które czytają i sprawia im to frajdę. Oczywiście, fajną rzeczą są akcje takie jak Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka. Ale nie zgodzę się z tragizowaniem i narzekaniem... bo nie widzę tego, co takie ponure spojrzenie mogłoby potwierdzać.


You Might Also Like

2 komentarze

  1. Cień wiatru mnie nie ujął. Chyba, że samym tytułem. ;)

    A akcja łóżkowa jak najbardziej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że tu nie rozchodzi się o trudność z reprezentatywnością grupy badanych. "Problem" tkwi raczej w tym, że każdy przebywa (a przynajmniej się stara przebywać) w gronie równych sobie. Dlatego czytający dziwią się, że tak mało osób czyta wg. badań, natomiast nieczytaci, patrząc na te same wyniki, będą w szoku, że tak dużo osób czyta. Tak samo, jak bogaci trzymają się z bogatymi, celebryci z celebrytami itd.

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe