Siedem luster...

22:48:00

Pierwsze lustro: Margerytka zaspana, która mimo zaspania w mgnienie oka ocenia, że taka temperatura za oknem wymaga wyciągnięcia zimowych ciuchów, w związku z czym mimo wczesnej pory i niechęci do tego miejsca biegnie do piwnicy, a następnie po odpowiednich oględzinach decyduje się po raz pierwszy od wielu miesięcy założyć botki na koturnie i płaszcz już o wiele cieplejszy.

Drugie lustro: niepewna, czasem bardzo zagubiona Margerytka, która tak wiele jeszcze nie umie i nie wie w pracy, szukająca odpowiedzi, pytająca, niepewna i często przeklinająca własny brak lub niedobór wiedzy. I oczywiście nieco opieprzana za braki w wiedzy, cóż.

Trzecie lustro: Margerytka, która w biegu zaplanowała szybkie zdjęciowe wyjście, w biegu wypiła kawę, zabrała niezbędne rzeczy i zatraciła się bez reszty w robieniu zdjęć zachodu słońca, konturów liści na tle ognistego nieba, wieczornych świateł nad Wisłą i sąsiednich rozświetlonych mostów...

Czwarte lustro: bardzo niepewna Margerytka, która wchodzi do pustej sali przed zajęciami i słysząc za sobą kroki, doskonale wie, z kim za chwilę się przywita, chowa ukryty lęk. Bo pisanie to jedno a rozmowy to drugie. Rozmowa toczy się lekko o zrobionych właśnie zdjęciach, o pasjach, mniej lub bardziej życiowych tematach, tylko czasem spotykają się spojrzenia, czasem tylko cień, rozmowa na chwilę zamiera, cichnie, coś zawisło w powietrzu, ale wracamy do lekkich tematów.

Piąte lustro: Margerytka, która myli kroki w tańcu, ale nie traktuje tego jak porażki, wręcz przeciwnie, na luzie. Margerytka, która się rozkręca i choć czasem się myli, coraz częściej zwyczajnie nie zastanawia się nad każdym kolejnym krokiem, tylko poddaje się rytmowi i jakoś tak samo z siebie układa się lepiej. I ku swojemu zdziwieniu dobrze się bawi. Chwilę z jednym partnerem, chwilę z innym, kilka kroków tu, kilka tam, parę obrotów, uściśnięć dłoni, uśmiechów.

Szóste lustro: Margerytka rozbawiona, wesoła, żartująca i śmiejąca się, a czasami i wygłupiająca się, częstująca ciachami i ... tak bardzo "do ludzi".

Siódme lustro: Margerytka rozmarzona, zasłuchana w muzykę, przebiegająca myślą cały dzień, łąpiąca oddech, odnajdująca w sobie poczucie, że tak właśnie jest OK, że nie mogłoby być lepiej i żadnej chwili tego dnia nie zamieniłaby na inną, nie chciałaby tego dnia przeżyć inaczej.

Tak, to był długi dzień, ale jaki piękny.

You Might Also Like

2 komentarze

  1. piękny dzień. życzę ci wielu takich :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny! Rozwinęłabyś tą sytuację z 4 lustra ;) http://virgo1982.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe