Cześć, jestem maniak!
23:32:00Nigdy taka nie byłam. Towarzyska, rozchwytywana, dziewczyna, z którą ludzie lubią spędzać czas.
Wręcz przeciwnie.
Zawsze samotniczka, zakopana po uszy w książkach, rozmarzona, we własnym świecie, uciekająca od rzeczywistości, nieśmiała. Tak jeszcze w liceum, jak i później na studiach, nigdy nie umiałam się odnaleźć w większej niż kilkuosobowej grupie ludzi. Wolałam czytać, pływać samotnie, chodzić na długie spacery i większość czasu spędzać sama, albo tylko z jedną osobą. Nawet jeśli później coś się zmieniło i chciałam więcej czasu spędzać z ludźmi, to raczej oni niekoniecznie pragnęli mojego towarzystwa. Bolało.
A jednak to ta sama Margerytka ciągle gdzieś biegnie,to ją znajomi zagadują o spotkanie i piszą: no ej, tyle czasu się nie widziałyśmy, kiedy się w końcu spotkamy? Chodźmy na kawę, chodźmy porobić zdjęcia, będziesz na tym spotkaniu w piątek, prawda? I to ta sama Margerytka chce się z owymi ludkami spotkać, chce spędzać z nimi czas, a tym, z którymi nie chce- raczej go nie spędza, jeśli nie musi. I ta sama Margerytka najpierw umówiwszy się tylko na chwilę z koleżanką, spędziła czas z nią, ze wspólnym kolegą i jeszcze jedną koleżanką, z którą to nawijała do godzin już właściwie porannych. I ta sama na imprezie akademiowej ogólnoregionalnej co chwila zagadywała kogoś, kogo dawno nie widziała. A nawet, co więcej, rozmawiała w najlepsze z kimś, kogo dotąd nie znała a chciała poznać bliżej. Dawniej - nierealne!
Nosi mnie i momentami sama siebie nie poznaję. A wszystko to przez ostatni rok.
Od mojego pierwszego udziału w biegowej imprezie Fundacji Maraton Warszawski, w Półmaratonie właśnie. Na początku nie znałam właściwie nikogo poza Mi. No więc zagadywałam, rozmawiałam, zapraszaliśmy się nawzajem na fb. Teraz, kiedy się pojawiam na którymś biegów, słyszę: o jak miło cię widzieć. I sama też to mówię i piszę po wielokroć. Później jeszcze Zjazd Regionów Akademii Przyszłości, moje otwarcie się (bo w końcu byłam w nieznanym mi mieście, wśród nieznanych mi ludzi, a zadania do wykonania mieliśmy wspólne i wspólny czas na integrację) i dalej to już jakoś samo poszło. Plus nowa praca, nowe mieszkanie, góry.
Chwilami czuję się jakby niepewnie jako ta nowa ja. Jest mi fajnie, coraz rzadziej mam myśli, że "ej, przecież... nie zasługuję..." Coraz rzadziej usiłuję być idealna, perfekcyjna i w ogóle. Choć dalej szczególnie bliskie jest mi to, o czym napisała Mar:
ambicja
I ta wiosna jakoś mnie nastraja optymistycznie. A słońce działa jak narkotyk, w połączeniu z czekoladą to mieszanka piorunująca, zdarza mi się iść do pracy i nucić, uśmiechać się ot tak i jakoś tak bardziej wierzyć we własną wartość.
Szalone pomysły? I na nie jest czas i miejsce :)
A tytuł dzisiejszej notki wzięty z napisu na murze, jaka szkoda, że padł mi telefon, bo miałam chęć zrobić zdjęcie:) Ten dzisiejszy wieczór taki był wiosenny i magiczny :) A spacer na piechotę przez miasto, samotny - jeszcze bardziej magiczny :) (bo czasem i tym, co towarzyscy, potrzeba chwili samotności)
8 komentarze
Margerytko... Jakbym czytała o sobie :-)
OdpowiedzUsuńWięc obie przeszłyśmy ogromną drogę i możemy być z siebie dumne, bo to nasza ciężka praca nad sobą :-)
To mnie właśnie cieszy i utwierdza w przekonaniu, że warto było: bo widzę, jaka byłam i widzę, jaka jestem.
UsuńWidzę, że mamy coś wspólnego :)
Ten wpis świetnie pokazuje jak bardzo to zycie się zmienia, ale też pokazuje ile włożyłaś w nie pracy, fajnego wysiłku, miałaś odwagę zmienić swoje życie
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili bym napisała, że to samo się tak ułożyło, ale to były też przecież moje decyzje i właśnie odwaga: wyjazdu do Krakowa, wzięcia udziału w kolejnym biegu, wyjścia na spotkanie, kiedy nie miałam na to ochoty a później się okazywało, że było warto:)
UsuńTa niepewna Margerytka będzie tam siedzieć w środku pewnie do końca życia. I czasem może będziesz sobie do niej sięgać, odpoczywać od towarzystwa i zgiełku, bo takie dusze wkładają więcej wysiłku w to wszystko, nawet jeśli go nie widać na zewnątrz.
OdpowiedzUsuńAle to co jest teraz, cieszy. Daje poczucie zadowolenia i dumy :)
Też mi się tak wydaje...
UsuńZawsze jakaś część mnie będzie raz na jakiś czas domagała się ciszy i spokoju, a w słabszych chwilach ta niepewność i pragnienie czyjegoś oparcia... będą brały górę.
Ale mimo wszystko o wiele więcej w tym będzie dobrego niż bywało kiedyś. I to duży plus :)
Widzisz wiosna nie tylko poprawia samopoczucie, ale też wiele w nas zmienia.
OdpowiedzUsuńU Ciebie trwa to już rok i mam nadzieję , że będzie dalej. :)
Żeby było ciekawiej to, o czym napisałam, to też wiosna spowodowała. Akademia to Stowarzyszenie WIOSNA, więc było nie było, też wiosennie.
UsuńW końcu mam zapał, żeby ponadrabiać zaległości z przygnębiającego czasu:)
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.