Ż jak ... żałuję
13:11:00Dziś ostatnia część Alfabetu Margerytki. Przyznam się: o ostatniej literce zapomniałam zupełnie, dopiero niedawno odnalazłam szkic w wersjach roboczych. A więc... czy czegoś żałuję, a jeśli tak, to czego? Cóż...
Kiedyś napisałam o tym następująco:
No dobra, czasem żałuję, że w porę czegoś nie zauważyłam: że coś się zaczynało sypać, a ja tego nie dostrzegałam, że coś było ewidentnie nie tak, a ja wszystkie słowa, gesty, zachowania jakiejś osoby brałam za dobrą monetę, jednocześnie z zapałem pozwalając robić z siebie balona. A później bolało i to dotkliwie. Jednak nawet z takich sytuacji potrafiłam wyciągnąć rozsądne wnioski, powiedzieć sobie "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło", uznać, że być może i takie doświadczenie było mi potrzebne, że skoro czegoś mnie nauczyło to jest OK :)
Na co dzień staram się nie żałować, bo to niczego nie daje.
A co dodałabym teraz? Cóż...
Jeśli czegoś żałuję, to własnych wahań, które sprawiały, że czegoś nie powiedziałam, o coś nie zapytałam, czegoś nie zrobiłam. Nigdy niewykonany krok naprzód chyba boli najbardziej.
Z reguły nie żałuję rzeczy, które zrobiłam, a przynajmniej bardzo rzadko. Nigdy nie wiem, kim bym była, gdybym została pozbawiona własnych doświadczeń, choćby i bolesnych.
Czasem, zupełnie bez sensu, żałuję rzeczy, na które zupełnie nie mam wpływu... ale to już osobna historia.
link do tekstu-bliźniaka z poprzedniej serii TU
1 komentarze
Też zawsze żałuje tych wahań, bo gdyby nie one teraz pewnie byłabym gdzie indziej i miałabym więcej osiągnięte ^-^
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.