E jak EMPATIA

12:40:00

Empatia? Ktoś wieki temu w przewrotnym tekście napisał o niej, że to coś innego niż nazwa egzotycznej zupy, a jednak dla wielu jest ona równie obca. I coś w tym jest, niestety. Ostatnio kilka zdarzeń sprawiło, że nie miałam innego wyjścia, jak na nowo poukładać co właściwie chcę powiedzieć, mówiąc "empatia", co przez to rozumiem.




Zdarzało mi się usłyszeć, że jestem zbyt empatyczna (na przykład do jakiejś pracy), albo, że empatii mam w sobie za mało. Cóż, opinie o mnie nie są mną mimo wszystko.
A empatia... też się z nimi na swój pokrętny sposób wiąże.

Bo wiecie czym jest dla mnie empatia?

Nie tylko zwróceniem uwagi na to, co się ze mną dzieje, na moje emocje i drgnienia serca, dłoni tudzież mrugnięcia okiem.

Empatia jest dla mnie tym, co się dzieje, kiedy ktoś nie tworzy sobie na mój temat opinii, założeń na temat tego, jaka jestem, co jest dla mnie ważne. Ale zamiast tego jest uważny i patrzy, słucha, widzi. Czasem odrzucając nawet to, co sama o sobie mówię, by powiedzieć: hej, ale Ty taka nie jesteś... mówisz o sobie to i to, a przecież widzę, że robisz to i to, więc jak to jest? I nie m w tym oceniania, bynajmniej.

Empatia jest dla mnie wtedy, kiedy widzę, że ktoś swoim gestem, jakimś spojrzeniem innym niż dotąd, kilkoma słowami które się wymknęły - pozwala mi poznać taką stronę siebie, jakiej nie widziałam do tej pory, nie znałam.

To dla mnie kompletne przeciwieństwo tworzenia sobie założeń na czyjś temat i szufladkowania na starcie. To jakby mi ktoś powiedział: przy mnie możesz być kim chcesz, nie musisz nikogo udawać, ja jestem gotowy/a to przyjąć, zaakceptować. 

Chciałabym mieć w sobie taką empatię, by móc z ludźmi mi bliskimi rozmawiać w taki sposób: pomijając (jeśli to potrzebne) wszystkie te opinie na własny temat, które przywykli wygłaszać, utarte schematy, sposoby mówienia o sobie...

Napisałam kiedyś tak:

Zastanawiałam się wczoraj dlaczego ludzie niekiedy obawiają się osób, które mają w życiu trudniej: niepełnosprawnych, głuchoniemych, niewidomych - mając może świadomość że relacja z nimi będzie inna (uznają, że zapewne trudniejsza, czegoś pozbawiona do czego przywykli) ale nie myślą o tym, że może da im coś wyjątkowego. Dlaczego ci sami ludzie nie obawiają się wchodzić w relacje z ludźmi może fizycznie "normalnymi" ale takimi, którzy są poranieni inaczej i nie chcą bądź nie mogą dać innym ciepła, miłości, tylko ranić?

Myślę, że zdecydowanie powinniśmy się bardziej obawiać ludzi pozbawionych empatii niż pozbawionych zmysłu wzroku albo możliwości poruszania się na własnych nogach. A jak często jest zupełnie odwrotnie?

Empatia to jak cieszyć się z tego, że róża ze zdjęcia na górze tekstu jest taką śliczną, nierozwiniętą jeszcze w pełni różą, zachwycać się nią i z równym zachwytem przyjąć to, czym się dopiero stanie, nie złoszcząc się, że ta przemiana tak wolno, albo tak szybko postępuje. Ani nie złorzecząc, że wolałoby się jabłko, bo je przynajmniej da się zjeść.

Link do tekstu-bliźniaka TU

You Might Also Like

0 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe