Spotkanie na Dachu Świata :)

10:34:00

Weekend w Krakowie minął szalenie szybko i szalenie miło :)


Mimo, że od powrotu do mojego miasta minęło już kilka godzin, poukładanie sobie w głowie tego co się działo i dojście do ładu z emocjami dalej nie jest łatwe. Chcę jednak napisać o tym wszystkim co miało miejsce w ten weekend w Krakowie, na Zjeździe Regionów Akademii Przyszłości 2013.

Już samo powitanie w gronie akademiowych ludków w piątkowe popołudnie było przemiłe: super było co chwila spotykać kogoś znajomego: okrzykom radości, uściskom i uśmiechom nie było końca, powitaniom i pytaniom "co u Ciebie?" również. Później integracja, szaleństwa i jeszcze raz szaleństwa i kolacja. A przed snem długi spacer po Krakowie. Mówiłam, że kocham Kraków? To powiem teraz :)

Sobotni poranek był zagadką, bo nikt z nas nie wiedział, co nas dokładnie czeka. Snuliśmy domysły, zastanawiając się, czy to, co nas czeka jest choć odrobinę podobne do tego, co działo się na Zjeździe Regionów rok temu. Okazało się, że... zupełnie nie i że to SUPER :)

Niemożliwe okazało się możliwe i tak oto zamiast w 2 dni, w 5 godzin powstał spektakl stworzony przez wolontariuszy Akademii Przyszłości. Niesamowite widowisko przeznaczone dla dzieci oparte było na baśni "Brzydkie kaczątko". Co więcej, udało mi się przełamać swoją nieśmiałość i niechęć do występowania przed  szerszą publicznością i zostałam kotem! :) I powiem tylko, że warto było :) Po szaleństwach nadszedł czas na kolację i podsumowanie,a jeszcze później wyruszyliśmy na spotkanie z księdzem Jackiem Stryczkiem i mszę, którą dla nas odprawił. Było tradycyjnie inspirująco i ... tak, że jakiś spokój emanujący od naszego księdza Stryczka zdawał się udzielać.

Nie obyło się bez szaleństw na parkiecie i długich spacerów nocą po przepięknym mieście, ta wiosna w Krakowie jest wyjątkowa...

I nie obyło się bez podsumowania tego weekendu przez naszą dyrektor, Anię Wilczyńską i czegoś, czego efekty ocenić będziemy mogli za rok. Ciekawe...

To jednak fakty, a co z emocjami i przemyśleniami na coś dalej? Jeśli spotkanie na Dachu Świata znaczy, że byliśmy w miejscu, gdzie niemożliwe staje się możliwe, a my sami mamy możliwość spojrzeć w tył, na przeszłość, dokonać refleksji nad nią i spojrzeć do przodu, w przyszłość, zastanowić się co dalej - jak będzie ze mną, jakie decyzje podejmę i co dalej zrobię?



Pojechanie do Krakowa było dla mnie też w jakimś sensie niemożliwą rzeczą. Podziębienie, przemęczenie pracą i wszystkim tym, co działo się w moim życiu przez ostatnie 2-3 miesiące, a dodatkowo jeszcze problemy z możliwością zniknięcia z pracy na 3 dni sprawiały, że czasem zdarzało mi się myśleć: hmmmm, a może by jednak te 3 dni przespać, zamiast jechać do Krakowa? Jednak zwyciężyło pragnienie by spotkać tych wszystkich pozytywnie zakręconych ludzi, przeżyć z nimi przygodę i pomimo przemęczenia zaczerpnąć z ukrytych zasobów energii, specjalnie na takie okazje.

I bardzo się z tego cieszę :) 

Może błędem jest porównywanie tegorocznego spotkania do zeszłorocznego... jednak ciągle gdzieś się to samo nasuwa. Przychodzi mi do głowy, że porównać nie sposób, bo to po prostu dwa zupełnie odmienne doświadczenia i nie można mówić o 'lepszym' bądź 'gorszym'. Każde z tych spotkań dało mi coś zupełnie innego, o ile Zjazd Regionów 2012 to mnóstwo silnych emocji, doświadczenie, które tak na mnie wpłynęło, że mogłam później wręcz mówić o dzielenie życia na przed i po Krakowie, a tegoroczny zjazd... Oprócz całej masy emocji dał mi jakiegoś rodzaju wyciszenie, coś jakby pomógł odbudować harmonię w sobie, szczególnie spotkanie z księdzem Stryczkiem. Zresztą, to niesamowite, mieć jakieś przemyślenia nad własną osobą, pracą nad swoimi wadami i akceptacją samego siebie a od księdza usłyszeć coś, co w jakimś sensie te moje własne przemyślenia kontynuowało, uzupełniało i dawało coś, co sprawiało, że całość stała się kompletna a co za tym idzie, człowiek już wie co dalej. Ostatni miesiąc (choć poprzednie również) nie sprzyjał spokojowi i harmonii we mnie, jeśli emocje, to cała masa negatywnych, zagubienia i masy wątpliwości co dalej. 

A po zjeździe spokój, harmonia we mnie, rozrysowany plan na przyszłość i myślę, że wystarczająco dużo motywacji by się go trzymać :) Ten spokój to zresztą rzecz dość szczególna bo jest taki... pozytywny. Pełen pozytywnej energii i optymizmu.

Dlatego bardzo, bardzo się cieszę, że byłam w ten weekend na Zjeździe Regionów Akademii Przyszłości.

You Might Also Like

2 komentarze

  1. kolejne doświadczenie, dobrze to określiłaś - czasem nie jest lepiej ani gorzej, jest po prostu inaczej. Następnym razem melduj odrobinkę wcześniej to wypijemy kawulca w kawiarni dla emerytek:)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo chętnie :) tym razem prawie do końca się obawiałam czy dotrę a jeśli - to w jakim będę stanie ;) w każdym razie jak znów będę miała być tym pięknym mieście to się odezwę :)

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe