Some days off
23:24:00źródło: facebook |
Odrobinę dziwnie się czuję, kiedy w końcu kilka wolnych dni wykorzystuję na to, by przez większość dnia spać, czytać, leżeć w łóżku po uszy, kiedy w końcu znajduję czas, by pomalować sobie paznokcie na szalony róż i wykąpać się w pachnącej pianie. Dopiero wtedy mogę się zebrać w sobie, odwiedzić biblioteki, zrobić zakupy przed weekendem i gdzieś w biegu kilka zdjęć pełnych słońca. Brakowało mi tego.
I dopiero wtedy mogę napisać zaległe teksty i te o których zaledwie wczoraj dowiedziałam się, że je mam napisać. Jak miło ponadrabiać zaległości, także te, co do których się nawet nie wiedziało, że istnieją.
Ostatnie dni były szczególnie męczące, a co dopiero tygodnie i miesiące. Miło tak złapać chociaż chwilę oddechu.
Kiedy patrzę na archiwum i uświadamiam sobie, jak długo już piszę i ile się w tym czasie wydarzyło, nieodmiennie mnie samą to zaskakuje.
Ostatnio w odpowiedzi na moje 'marudzenie' bliska mi osoba napisała:
raczej zwyczajnie i po prostu chwilowo się pogubiłaś i straciłaś grunt pod nogami. potrzebujesz odbudowania siebie. czy to jest pesymizm? nie wydaje mi się. z mojego punktu widzenia to chwilowy brak wiary w siebie i otaczający świat.
I coś w tym jest, niestety. Szukam odpowiedzi na to, jak dalej układać swoje życie, z czego zrezygnować a na czym się skupić, jak mocno dalej angażować się w Akademię, jak układać swoje życie zawodowe, co z bliższymi relacjami z ludźmi. Co dalej? Wiele trudnych pytań, na które w pełni odpowiem sobie dopiero za jakiś czas.
A na razie czas się zagłębić w książki, "Charaktery" i jeśli pogoda dopisze, zrobić sobie jutro miły spacer dokądkolwiekbądź połączony z robieniem zdjęć naturze. Jeśli mam jakieś uzależnienia, to niewątpliwie należy do nich robienie zdjęć :)
Miłego weekendu!
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.