Dopóki mogę iść o własnych siłach, pójdę tam, gdzie zechcę
10:34:00Są gorsze chwile, kiedy wszystko zdaje się walić a najważniejsze wydaje się to, że spotkało mnie coś niemiłego, że coś się nie udało, a nie to, że jest OK. Chowam się na trochę mysią dziurkę, zamykam się sobie, piszę, przytulam kota i idę na długi spacer po lesie. Kiedy wracam, jest lepiej. Tak jest teraz. A po głowie snują się myśli, których tak wiele i które są tak sprzeczne. I ten cytat, którego nie umiem zapomnieć:
Zawsze kiedy jesteś przy mnie blisko, wyłazi ze mnie całe zło, a
wstępuje dobro, wyciszenie i ciepło. Jeszcze czuję twój zapach i
oddech, a twoja nieskończona wrażliwość siedzi mi na barkach i nie mogę
jej strzepnąć. A powinienem, bo z twoją wrażliwością w moim ciele,
wśród ludzi, z którymi przyszło mi żyć, byłbym martwy po tygodniu. Ja
swojej pozbyłem się, gdy wraz z twoim odejściem, odeszły Anioły, ja
kazałem im wziąć też to, co we mnie najlepsze - miłość, czułość,
zdolność empatii, radość. Po co mi one, jeśli ciebie już nie było? Coś
ty najlepszego zrobiła? Pojawiłaś się w moim życiu nagle i
niespodziewanie i skaziłaś mnie tą swoją dobrodusznością i bezwarunkową
miłością do całego świata. Każdego wieczoru brałem prysznic by zetrzeć
z kawałkami naskórka tę twoją wrażliwość, dokładnie spłukać razem z
krwią i łzami, żeby przypadkiem nie został ani jeden milimetr, gram.
Ani jedna kropla. Każdej nocy pragnąłem mieć cię obok siebie, ale
ciebie nie było. Wyjechałaś, a ja postanowiłem, że już więcej nie
pozwolę ci podejść do mnie zbyt blisko z obawy przed tym, że któregoś
dnia znowu naznaczysz mnie sobą i zostaniesz, jak tatuaż, jak wylew
podskórny, którego nie da się usunąć, zlikwidować. Ty jesteś jak
grawitacja. Przyciągasz mnie do siebie. Proszę, przestań. Już mnie
więcej nie naznaczaj, nie tatuuj, nie przenikaj, nie przyciągaj. Pozwól
mi odejść kiedy i jak będę chciał. Dopóki mam dość siły by siebie
okłamywać, że będę umiał bez ciebie żyć. I Zanim ty znowu odejdziesz.
- Obawiam się, że muszę ci odmówić. To jedyna rzecz, jakiej nie mogę
dla ciebie zrobić. Nie po raz drugi. Obiecałam sobie, że "zanim umrę,
chcę walczyć o życie. Nie ma znaczenia, czyje jest to życie. Dopóki
mogę iść o własnych siłach, pójdę tam, gdzie zechcę." I ty też
pójdziesz. Pójdziemy razem, moja Karmo.
Monika Sawicka: 7 kolorów tęczy
2 komentarze
Właśnie takie jest życie.Nie ma tak dobrze,żeby nie mogło być lepiej i tak źle by gorzej być nie mogło.By żyło się lepiej mus jest wypracować w sobie mechanizm szukania radości we wszystkim i szybkiego wychodzenia z emocjonalnych dołków.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa... tak się właśnie staram podchodzić jak piszesz :)
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.