Dobre wspomnienia

22:35:00

Dzięki Margaritum postanowiłam podjąć wyzwanie i powędrować myślami do dobrych, budujących wspomnień. Wywołała mnie do odpowiedzi TUTAJ. A pomysł STĄD.



Jesień 2013

Nie byłoby tego wspomnienia, gdyby wcześniej nie było smutku i bólu.
Siedziałyśmy z J. u mnie w moim zielonym pokoju, piłyśmy herbatę i rozmawiałyśmy.
Jak to ja, nie mogłam się przełamać i powiedzieć co mi na sercu leży, choć tak bardzo tego pragnęłam, od dawna. J. cierpliwie zadawała pytania, taktownie, ale nieustępliwie, pomagała się otworzyć, była obok.
A później przytulała, głaszcząc po plecach, kojąc smutki... czasem milcząc, a czasem rozmawiając spędziłyśmy tak dłuższą chwilę, choć dla mnie czas jakby się zatrzymał.
Chwile, kiedy siedziałyśmy tak wtulone w siebie i objęte, słysząc tylko bicie serca i oddech.
Słowa, które wtedy padły, były jak balsam na moją poranioną duszę, dawały nadzieję, były wsparciem, ratowały i koiły. Dawały nadzieję.
I czułam, że są szczere.
Kilka tygodni temu napisałam J. jak bardzo jestem jej wdzięczna za tamten czas i za wszystkie inne chwile, które zmieniły moje życie na lepsze i ... dzięki nim moja teraźniejszość jest zdecydowanie lepsza niż mogłaby być.
Ucieszyła się...
Teraz dzieli nas około 100 km, ale cieszę się, że mogę wyrazić swoją wdzięczność za to, że podarowała mi kilka chwil, które stały się wspomnieniami ogrzewającymi w grudniowe, zimne dni.


***

Lato 2011.
Jestem u mojej znajomej, która mogłaby być moją przyszywaną mamą, a przyjechałam do niej, by złapać oddech i zastanowić się co dalej- z moim związkiem, życiem, marzeniami i planami.
Poranek w górach. Leniwy poranek. Wraz z nią i jej bliskimi koleżankami szykujemy śniadanie na świeżym powietrzu, mały stolik, kawa, pieczywo, pomidory, wędlina i serek...
Śmiejemy się i żartujemy, jest spokojnie i cudnie.
Słońce cudownie świeci.
Psy bawią się na trawie, czasem przychodzą do nas i wpatrują się bardzo-głodnymi-oczami i nieważne, że niedawno jadły własne śniadanie.
Ten dzień jest naprawdę wakacyjny, po raz pierwszy od dawna bez wyrzutów sumienia odpoczywam, czytamy książki leżąc na leżakach w słońcu, plotkujemy, rozmawiamy na tematy poważne i błahe, jest tak zwyczajnie, pozytywnie i ciepło, że aż ciężko ubrać to w słowa. Czuję się taka... w sam raz, idealnie pasująca tutaj, wiele otrzymująca i wiele dająca innym. Wszystko jest takie naturalne i cudowne.

***

Lato 2014

Ciepły, słoneczny, lipcowy dzień. Spotykam się z Królikiem, który proponuje, żebyśmy na chwilę zeszli nad Wisłę i dopiero jeśli nie będzie tam czegoś, czego on się spodziewa, pójdziemy na rowery. Wspominał coś wcześniej, ale na tyle nie wprost, że do samego końca nie wiem co planuje. Okazuje się, że na tymże brzegu Wisły znajduje się wypożyczalnia kajaków, a Królik mówi: idziemy na kajaki? Na co ja: jasne! I bez znaczenia jest fakt, że na kajaku pływałam jeden jedyny raz, po spokojnym i płytkim zalewie, a nie po pełnej nurtów królowej polskich rzek. Chcę spróbować. Jest świetnie. Na początku muszę się bardzo skupiać na tym, jak wiosłuję, nad każdym ruchem, Królik mi radzi i pomaga, zmagamy się wspólnie z nurtami i wirami, wiosłując jak szaleni kiedy nurt nieopatrznie znosi nas nieco w kierunku filaru mostu. Królik śmieje się, że dostanie alergii przez to, że chlapnęłam swoim wiosłem wiślaną wodą na niego, śmiejemy się jak opętani. W jakimś momencie decydujemy się przybić do małej piaszczystej wysepki. Wychodzimy na czysty, jasny piasek, ciepły od słońca, wygłupiamy się, robimy zdjęcia, zanurzamy bose stopy w gorącym piasku, a wszelkie troski zdają się być równie odległe jak warszawskie budynki na drugim brzegu Wisły, z górującym nad nimi Pałacem Kultury... wyjątkowo tym razem widzianym zza wszelkiej maści krzaczków i liści. Jemy cytrynowe ciacha, popijamy wodę i jest inaczej niż kiedykolwiek.

***

Cudowne te wspomnienia...

O na powrót do wspomnień namawiam:

Moaa

emkę

Kate

Erratę

Gaję

You Might Also Like

5 komentarze

  1. pierwszy raz widzę takie wyzwanie :) piękne te wspomnienia :)
    podejmę się po Świętach jeśli pozwolisz :)
    Tulę serdecznie :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne wspomnienia! I tak lekko, barwnie opisane...
    W sumie kajaki mi również dobrze się kojarzą, mam fajną wspominkę z jednego spływu :)
    Dzięki za podjęcie wyzwania! I I czekam na link do Twojej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... to interesujące, z jakich barwnych chwil utkana jest nasza pamięć:).
    Bardzo ciekawe;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Poczułam się, jakbym z Wami jadła te cytrynowe ciacha na wyspie. I w moim styczniu nastało lato. Ciepłe i barwne wspomnienia nam dałaś! :)

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe