O zadręczaniu siebie i innych złą przeszłością czyli antyrecenzja.

11:54:00


Przeczytałam ostatnio książkę. Niby nic niezwykłego, wiecie przecież że książki pochłaniam nałogowo wręcz. Tyle że ta książka była... nieco inna. A jednak dzisiejszy wpis nie będzie typową recenzją, nie będzie w zbyt dużym stopniu o książce a o tym, co w sobie odkryłam.Czyli tak jak na ilustracji :)

To jedna z tych książek, które wołają z bibliotecznej półki, czytam opis, jest fajny więc myślę sobie, co mi szkodzi, wypożyczę. Tak też zrobiłam. Na nocnej zmianie w pracy niewiele się działo więc czytałam. Czytałam, wracając do mieszkania.

Nieraz myślałam sobie: nie, ani strony więcej! Chwilę później: no dobra... Kolejną chwilę później: cholerka, coś mi to przypomina.

Cztery osoby. Każda z demonami przeszłości. Każda ze złymi wspomnieniami, które wracają w najmniej odpowiednim momencie. Dialogi typu:

-Co się stało...
-Nic... wróciło pewne złe wspomnienie....

-spotykałam co krok.

Stwierdzenia typu:

-Nikt nigdy nie był dla mnie taki dobry jak Ty...

-Przy Tobie czuję się taka bezpieczna...

-Tylko Tobie umiem zaufać...

-po jakimś czasie miałam już przesyt.

Choć sama historia była dość ciekawa.... wyszło to słabiutko. Choć tematy poruszone trudne: bycie dzieckiem alkoholika, utrata rodziców w wieku dziecięcym, utrata młodszej, kochanej siostry. Za każdym razem miałam jednak wrażenie, że autorka przez ten temat tylko się "prześlizguje".

Jednak coś innego mnie uderzyło. Mianowicie to, że ... sama kiedyś pisałam podobne opowiadania a nawet więcej. Sama myślałam kategoriami bohaterów książki. Kiedy tak czytałam tą książkę, widziałam to jak na dłoni: siebie sprzed kilku miesięcy, lat. Zadręczającą siebie i innych złą przeszłością.

Te niektóre stwierdzenia to prawie jak ja. Myślałam sobie: tak to wyglądało? Brrr.

Nie mówię, że teraz nigdy tego nie robię... Nie zmieniłam się aż tak diametralnie, dalej pracuję nad sobą. Bo myślę, że niezależnie od tego co było, nie wolno mi kurczowo trzymać się przeszłości i co więcej, zadręczać nią innych, podkreślać że mam złe doświadczenia.
Co szczególnie jest dla mnie ważne, bo nie tak dawno myślałam by pewną rozmowę zacząć od przeszłości właśnie... ale już nie chcę. Zmieniłam zdanie.

W każdym razie samej książki nie polecam, to ONA.

Pociesza mnie że są tak rozsądne opinie o tej książce jak ta :

Może po prostu jestem na nią za młoda. Tak, polecam dorosłym kobietom.
Nie była najgorsza, to zdecydowanie mogę przyznać, ale wieje taką przeciętnością. Fabuła nie jest zła, bohaterowie czasami irytujący, dialogi trochę straszne (ludzie tak ze sobą nie rozmawiają), ale dało się ją przejść.
Taka na weekend, później pewnie o niej zapomnę.
To co na pewno mi się w niej podobało to pokazanie, że wszystko da się przezwyciężyć, że wystarczą tylko do tego odpowiedni ludzie. Czasami bywa ciężko, wydaje nam się, że jesteśmy beznadziejni, ale przychodzą lepsze dni, spotykamy osoby, którym na nas zależy i to jest bardzo fajne. Nawet jeśli było tutaj to troszkę przerysowane to przykłady pokazane w tej książce zdecydowanie dają nadzieję i poprawiają humor! Polecam na deszczowe dni :)

You Might Also Like

8 komentarze

  1. Wywołałaś we mnie złą przeszłość - na chwilę. Stwierdzenia typu:
    -Nikt nigdy nie był dla mnie taki dobry jak Ty...
    -Przy Tobie czuję się taka bezpieczna...
    -Tylko Tobie umiem zaufać...
    ... to miód na duszę niebezpiecznych ludzi. Tym, którzy są dla nas tacy rzeczywiście nie trzeba o tym mówić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś tak na to nie patrzyłam, teraz wiem, że masz rację...

      Usuń
  2. podobno cały wszechświat mamy w sobie. a świat jest odbiciem naszego wnętrza. dobrze, jak jest radosne i lekkie. to pomaga. i nie zawsze jest łatwo. ale warto :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. owszem, i to najważniejsze: nie zawsze będzie łatwo, ale będzie warto :)

      Usuń
  3. 'Przy tobie czuję się taka bezpieczna', 'Tylko tobie mogę zaufać'- to budowanie poczucia własnej wartości w oparciu o czyjś kręgosłup. Budowanie złudne, bo kiedy ta osoba się odrobinkę odsunie... Trzeba budować siebie, jak małe dziecko, klocek po klocku, a wtedy sami zrozumemy, co to jest balans, a ten w życiu jest chyba najważniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza tym... to strasznie męczy drugą osobę, takie "wieszanie się" na kimś, taki trochę jak bluszcz. A jeśli ktoś czuje się zmęczony i się tylko odrobinę odsuwa, to zaraz się wydaje że zniknie..
      Budowanie klocek po klocku siebie i na tym opieranie własnego poczucia własnej wartości choć żmudne i ciężkie momentami- wydaje mi się jedynym sensownym.... choć ludzie wokół oczywiście też są ważni, ale przecież nie najważniejsi...

      Usuń
  4. Może takie książki są po to, żeby nam pokazać, że już z pewnych rzeczy wyrośliśmy? Jesteśmy dojrzalsi i nie utożsamiamy się z bohaterami, z którymi jeszcze niedawno byłoby nam po drodze?
    To bardzo mądre, co napisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że z każdej książki możemy "wziąć" coś dla siebie... choć czasem tak nieco przekornie, jak w tym przypadku :)

      Usuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe