Chwile złe
08:19:00Czy to ta jesień tak na mnie działa?
Przygnębiająco.
Pozytywów cała masa, "powoli zaczyna się wszystko układać..." a ja marudzę.
Wieczorami (czy, w sumie, po prostu gdy robi się ciemno), zapalam świeczki u siebie w pokoju, czasem też mój nowy kominek do którego wlewam olejek i nieważne co robię - od razu jest przyjemniej :)
Tylko czasem za dużo myślę i ten cytat idealnie pasuje do moich przemyśleń:
Jesteśmy w dramatyczny sposób wierni naszym złym postaciom z dzieciństwa – i to jedno ze źródeł błędnego koła naszych nieszczęść. Nie chcemy, by kochał nas i akceptował byle kto, ale koniecznie taki brutalny sukinsyn jak kochany tatuś albo wyniosła Królowa Śniegu, podobna do idealizowanej mamusi. Dokonujemy cudów, by uszczęśliwić smutną, wycofaną dziewczynę, wzbudzającą w nas wspomnienie depresyjnej, niedostępnej emocjonalnie matki, którą niegdyś na próżno próbowaliśmy zadowolić. Marzymy, że nasza miłość i troska zrobi supermana z wystraszonego chłopaka, jota w jotę podobnego do terroryzowanego przez matkę ojca, który nigdy nie potrafił stanąć w naszej obronie. Bo dopiero wtedy, gdy właśnie ktoś taki (a nie ci wszyscy dzielni, mili chłopcy i dobre, otwarte dziewczyny, trafiający się nam w życiu) nas pokocha, zły czar zostanie odwrócony. A jeśli przez niedopatrzenie zwiążemy się z osobą, z którą możliwy jest dobry, spokojny związek, to nasze niespełnienie skłoni nas do szukania alternatywnych, niewłaściwych i frustrujących obiektów. Oczywiście dorobimy do tego romantyczną ideologię o spotkaniu wyczekiwanej bratniej duszy czy jedynej prawdziwej miłości, dla której trzeba wszystko poświęcić.
Bo tak sobie ostatnio pomyślałam, że to totalnie o mnie.
I... no cóż, zaczynam mieć poważne wątpliwości czy dla mnie taki stan rzeczy jest OK.
Nie jest.
Tylko tak ciężko zrezygnować czasami...
7 komentarze
Każdy z nas ma takie dni, w których musi sobie po prostu pomarudzić ... :)
OdpowiedzUsuń"Czasami człowiek musi, inaczej się udusi..." :)
UsuńA skąd ten cytat? Bo chętnie przeczytałabym "resztę", jeśli jest:)
OdpowiedzUsuńA duchy z przeszłości, jak ja to nazywam, nawiedzają mnie również. Szarpię się wtedy, marudzę, narzekam "goniąc króliczka", nie dostrzegając, co mam wokół siebie. Wtedy szybko stawiam się do pionu i pytam samą siebie "Co by było gdybym straciła obecną stabilizację, poczucie bezpieczeństwa? I to zarówno w sferze osobistej, jak i zawodowej? Przeszłam terapię DDA i uczę się, że "normalności". Polecam książkę "Umysł ponad nastroje"- zawarte w niej ćwiczenia często wykorzystuję. Pozdrawiam i przesyłam pozytywną energię,pomimo szarości za oknem i okropnego bólu kręgosłupa:)))
Cytat pochodzi z książki: Gdzie się podziało moje dziecińśtwo. O dorosłych dzieciach alkoholików tekst: Sam sobie na przekór czyli dlaczego sobie szkodzimy :)
UsuńWłaśnie ja chyba tak gonię Króliczka, z nadzieją że to ma sens... a może lepiej byłoby docenić innych, za którymi nie trzeba gonić? :)
Dzięki, rzucę okiem :)
Miłego dnia!
Dzięki, książkę na pewno przeczytam:)
UsuńCo do pogoni za Króliczkiem....hmm...z tymi Króliczkami to jest tak, że jak przestaje się za nimi gonić, to oni zaczynają bardziej o Ciebie zabiegać:)
w podobnym klimacie jest bardzo dobra książka - "Koniec współuzależnienia:jak przestać kontrolować życie innych i zacząć troszczyć sie o siebie" - polecam wszystkim, którzy się trochę za mało o siebie troszczą.
UsuńAż chyba sobie odświeżę :)
UsuńW każdym razie dzięki za przypomnienie :)
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.