Trawa pod moimi stopami

00:30:00

Zbieram się w sobie, podnoszę.
Bywało lepiej, bywało też o wiele gorzej.
Dziś tylko kogoś zacytuję.


Trawa pod moimi stopami
Inne wprowadzenie do terapii Gestalt

Bruno-Paul de Roeck


Przychodzę z daleka. Z miejsca, gdzie "Czy mogę coś dla ciebie zrobić?" oznacza: "Przepełnia mnie lęk. Czy mogę zostać z tobą? Nie zostawiaj mnie!" Złość znajdowała tam wyraz wyłącznie w uprzejmym uśmiechu. Powstrzymywane łzy spływały do mojego wnętrza: gorący prąd, który szukał sobie ujścia poprzez moje gardło lub wtapiał się w żołądek. Naczynie, wypełnione po brzegi zmartwieniami, których nigdy nie ubywało. Tak bardzo tęskniłem za kimś, kto by mnie nie oceniał, że nie miałem już odwagi spojrzeć komukolwiek w oczy. Słowa, które mogłyby mnie zbliżyć do innych ludzi, przestałem wypowiadać nawet w moich myślach. Dłonie, które pragnęły dotykać, stały się sztywne i zimne jak obcęgi, a skóra, tak bardzo tęskniąca za dotykiem, wbrew sobie unikała wszelkiej czułości.


Zwątpienie odgrodziło mnie od świata niczym czarny mur. A jakby tego jeszcze było mało, zacząłem znęcać się nad sobą w jeszcze inny, dużo bardziej bolesny sposób. Winiłem samego siebie za własne przygnębienie. Trwało to latami. Dzień za dniem czyniłem sobie wyrzuty z powodu wszystkich moich nerwic. Poniżałem siebie, karałem, skazywałem na piekło doskonałości pod hasłem: to be the best or not to be... Odbyłem wielką podróż. Nie wiem jednak, czy posunąłem się w niej choćby o mały krok naprzód. Czasem mam wrażenie, że ta niezwykle długa droga, którą podążałem, okazała się okręgiem. Ilekroć drogę tę obierałem, wracałem niezmiennie do punktu wyjścia, który za każdym razem wydawał się leżeć coraz niżej.


Coś jednak uległo zmianie: nie jestem już swoim wrogiem. Mam dla siebie coraz więcej sympatii. Czasami naczynie przepełnia się, a łzy płyną mi po policzkach, ale nie palą już mojego żołądka ani gardła. Często zdobywam się na odwagę spojrzenia ci prosto w oczy, aby zobaczyć w nich ciebie zamiast moich fantazji na twój temat. Czasem moje ręce nie stają się sztywne. Czasem też nie boję się zaufać pieszczotom. Bicz doskonałości stopniowo ustępuje miejsca poczuciu humoru neurotyka, godzącego się na własną niedoskonałość i nie bojącego się odkryć przed światem.

s.29 "Gras unter meinen Füssen", Bruno-Paul de Roeck, Rowohlt Taschenbuch Verlag GmbH, Reinbek bei Hamburg 1985

Książka jeszcze nie wydana w Polsce.


Źródło: STĄD

You Might Also Like

1 komentarze

  1. zwątpienie i przygnębienie - znam ten stan. Na szczęście zostawiłam go daleko za sobą. Porwałam, spaliłam, da się. Można znów cieszyć się z najdrobniejszej rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe