Przełamywanie przygnębienia

21:24:00

W weekend zdarzyło mi się coś paskudnego. Najogólniej mówiąc, pewna msza ku upamiętnieniu zmarłej osoby przeszła dość płynnie w rodzinną dyskusję. Gwałtowną dyskusję.

Najogólniej mówiąc, jeszcze dziś odczułam tego skutki i najwyraźniej można nawet po sześciu latach w tym mieście zgubić się i to przed rozmową w sprawie pracy, nie zdążyć na nią mimo wyjścia pół godziny wcześniej... Cała sytuacja skończyła się wpadnięciem w kałużę, zmoknięciem i przemarznięciem, a później niekontrolowanym wybuchem płaczu. Na szczęście udało się umówić na jutro.

Nie ma to jak gorąca kąpiel. Nie ma to jak sen. I nie ma to jak sprzątanie. W tej chwili największy bajzel w całym mieszkaniu ( i tak nie najgorszy), panuje w moim pokoju zapewne... Wszystko inne lśni.

Jeśli po odrobinie snu w ciągu dnia i porcji kofeiny byłam w stanie przekonać się do wyniesienia śmieci, pójścia do sklepu a nawet do zrobienia czegoś bardziej skomplikowanego do jedzenia niż kilku kanapek - jest lepiej.

Nie wiem, jak to działa, ale porządkowanie chaosu wokół mnie sprawia że w głowie też spokojniej...

Jutro ambitnie, w środę jeszcze bardziej :) Doczekać się nie mogę na kilka spotkań o rozmów. Oby wszystko się udało:)

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Kciuki trzymam...byś dostała właśnie to najlepszą ze wszystkich, które Ci zaoferują pracę:)

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe