Migawki pięknych chwil - WRZESIEŃ

09:54:00

Czas powspominać wrzesień... ;)

Skoro wrzesień to wrzosy w pewnej uroczej kawiarni na Nowym Mieście z Ma. Kolorowanie w wolniejszej chwili i mega zabiegane dni, kiedy chodziłam na rozmowy w sprawie pracy, zaraz po nocce w aktualnej pracy. Fioletowe kwiaty w Parku Skaryszewskim, kiedy korzystaliśmy ze słońca z Ktosiem.
I szalony kolor pazurków, z którym poszłam na rozmowę w sprawie pracy.


Słoneczne chwile w Śródmieściu i pyszna kawa w Kawiarni w Pasażu na Bemowie. Podróż na MechanicBal 2 i już sama impreza w Mechaniku. Niedzielne chwile z Ma. w Kotach za płoty i niespodziewane spotkanie tam. Zabawy światłem zachodzącego słońca przemykającym się po mojej firance.


Mroczne, industrialne klimaty, kiedy czekałam na Królika i zbłądziłam. Bańki mydlane i skrzynka pocztowa- z biegu rotmistrza Pileckiego, na którym byłam z Królikiem i Pa. Koncert w Korsarzu gdzie miałam okazję porobić zdjęć lustrzanką znajomego - było mrrr, kocham tą muzykę.
Czterolistna koniczynka znaleziona pewnego dnia po pracy bardzo poprawiła mi z miejsca humor.
I "słit focia" jednej z moich ulubionych spódniczek.


Wschód słońca pewnego razu, gdy wyruszałam o świcie do pracy. Jesienny listek pod moimi nogami, ach - moje dziwne hobby robienia zdjęć trampkom. I ze spaceru po Łazienkach jedno z moich ulubionych zdjęć.Dla odmiany zachód słońca, kiedy jechałam się spotkać ze znajomymi... którzy to muzykowali na Starym Mieście, a ja tam robiłam zdjęcia, choć akurat podzielę się zdjęciem mostu i zarazem stadionu ;) I zdjęcie z sesji muzyki irlandzkiej :)


Motywacyjne pomysły (tak, kolorowanki!) i przypadkiem znaleziony rysunek-prezent sprzed niespełna roku, przypominający pewną bardzo podnoszącą na duchu rozmowę z Panem Uśmiechem (aż się z nim podzieliłam tym odkryciem, nie sądziłam, że to jeszcze mam, a tu taka niespodzianka).
Balaton późnym wieczorem i łapanie oddechu, obok moje nietypowe śniadanie :D I zdjęcia z tarasu widokowego przy kościele św. Anny - pięknie tam, choć te schody...


Kwitnące kasztany we wrześniu-czemu nie? Jeśli mam świadomość, jak bardzo jest to przejaw choroby- to jest to piękno dość niepokojące. Koncert w PracoVni - kurczę, lira korbowa to naprawdę niesamowity instrument... Ta "czekoladka" to tylko notatnik, aż chce się ugryźć, prawda?
Szukanie jesieni nad Balatonem, zbieranie kasztanów i zagapianie się na liście... ach, jesień.


Urwałam się na jeden dzień od warszawskiej rzeczywistości. Nie ma to jak Trójmiasto i nie ma to jak kamieniste wybrzeże w Gdyni-Orłowie. Choć leżeniem na kocyku na jasnym piasku w Gdańsku i zbieraniem muszelek - też nie pogardziłam.


W samym środku pracowitych dni: praca przy okazji biegu sztafet na Kopie Cwila. Zacne towarzystwo, spoko dzień i ogólnie pozytywne chwile - a na dokładkę znaleziona czterolistna koniczynka. Babski wieczór z Pa. i pieczenie razem muffinek a później wcinanie ich... wraz z Królikiem. Piękny zachód słońca...

You Might Also Like

0 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe