Time to grow up?
23:20:00Chyba czas dorosnąć. Czas odetchnąć, nabrać sił, a później wziąć odpowiedzialność i zależnie gdzie będzie po drodze - tam pójść.
Ostatnie miesiące a właściwie 1,5 roku jestem pod czyimiś skrzydłami i to, jak się czuję jak już nieraz pisałam odzwierciedla TA piosenka.
Czy jednak nie trzeba kiedyś stanąć na własnych nogach i opierać się na kimś, na czyjejś wiedzy, doświadczeniu i rozsądku o wiele mniej niż na początku, a bardziej na sobie samej? Nie chcę zniknąć w ogóle, chcę w mniejszym stopniu się na kimś opierać. Chcę stać się bardziej samodzielna niż jestem w tej chwili.
Czy nie bez znaczenia jest to, że dla kogoś innego stałam się w ostatnich miesiącach bliska i wzajemnie? To taka... zrównoważona relacja, nikt nie jest tu bardziej doświadczony raz to ja potrzebuję wsparcia a raz ona. Boję się pisać o przyjaźni, nie chcę się znów zawieść (zupełnie, jakby samo napisanie o tym... miało coś zniszczyć?).
Chcę też zyskać pewnego rodzaju jasność. Uczuć. Nadziei na przyszłość. Szansy? Może po prostu wiadra zimnej wody wylanego na głowę: nie, nie masz u mnie szans i nie będziesz mieć za tydzień, miesiąc, za pół roku? Nie chcę tak, jak w TEJ piosence.
Miesiąc z okładem by spojrzeć we własne serce i przestać się bać tego, co tam znajdę, zaakceptować to a później zgodnie z tym pogadać od serca z Ktosiem. Myślę, że to w sam raz czasu.
I pomyśleć, że do takich właśnie wniosków doszłam dzięki komuś, kto bardzo szczegółowo mi wyjaśnił, czemu relacja 'friends with benefits' jest jedyną w jakiej by mógł się aktualnie ze mną znaleźć (a ja wolałabym, żeby tego nie wyjaśniał, powód był jeden, reszta: zwykłe motanie). Na szczęście on i Ktoś to dwie zupełnie inne, nieznające się (na szczęście!) osoby.
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.