Chodź, pomaluj mój świat...
12:01:00Zdanie z tytułu posta ostatnimi czasy zwykłam raczej do siebie mówić niż do innych. Jakieś istne zwariowanie mi się przydarzyło ostatnimi miesiącami. I gdzieś w tym wszystkim straciłam zapał do pisania. Choć ostatnio coraz bardziej mi pisania brakowało.
Co się u mnie działo?
W ciągu ostatniego roku dwa razy podpisywałam umowę, choć pracy nie zmieniłam ani razu. Zmieniło się jedynie to, że nie pracuję już na umowę zlecenie przez firmę zewnętrzną, a umowę o pracę bezpośrednio przez firmę, co ma nieco plusów. Nie powiem, moja praca dalej jest stresująca i czasem wracam do domu skonana, ale generalnie ją lubię.
Moje nerwicowe ataki paniki dały mi w kość dość mocno... ale po tych kilku miesiącach mogę powiedzieć, że jest zdecydowanie lepiej. Myślę, że w końcu znalazłam sposób, jak sobie z cholerstwem radzić, a właściwie... wiele sposobów. Nie zawsze wystarczy wsparcie bliskich ludzi.
Zakochałam się po uszy w ... robieniu na drutach. Ba, ja dostałam totalnego świra, prócz rzeczy zmaistrowanych dla siebie, zrobiłam też kilka cosi dla bliskich mi ludków. Pewnie jeszcze się nimi podzielę.
Poza tym poznałam kilkoro wspaniałych ludzi i cieszę się, że tak się stało... jak i z tego, że ci co byli obok od dawna, są nadal :)
I to chyba tyle tak na razie :)
3 komentarze
No dalej donoś...dalej:)
OdpowiedzUsuńSuper że wróciłaś i piszesz. Miło się czyta że jest lepiej =]
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę. Trochę mam wrażenie, że dopiero na całego widzę że jest lepiej, jak znów mam chęć tu pisać :)
UsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.