S jak Słowność

11:56:00

Uprzedzając pytania: tak, to moja własna łapa i moja własna, prywatna, czterolistna koniczynka... no ok, po prostu znaleziona przeze mnie w Gdańsku, teraz już nie moja bo dałam ją komuś na urodziny :D

Swego czasu ujęłam to tak:

Co mi się w Królewiczu nie podobało, co mnie do szału doprowadzało to jedno, ale naprawdę doceniałam to, że jeśli coś obiecywał to to robił a jeśli wiedział, że może nie mieć takiej możliwości - po prostu nie obiecywał.

Do dziś nic się w tej materii nie zmieniło. Co jest pewnym plusem naszej dziwnej i pokręconej znajomości, pełnej burz.

Mnie samą do szału doprowadzają sytuacje, kiedy ktoś najpierw obiecuje, że coś zrobi, a później stwierdza albo, że nie obiecywał, albo że to była luźno rzucona uwaga, albo że to ogólnie nie miało "aż takiego znaczenia". No serio?

Do dziś pamiętam, jak swego czasu, mając lat 9, może 10 uparłam się, że skoro rodzice obiecali mi, że pójdziemy do lasu na jagody to ja chcę tam iść, a nie jechać do mojej siostry. Koniec końców tata poszedł ze mną na jagody a mama z bratem pojechali do siostry, ostatecznie wiec dostałam to, czego chciałam. Choć patrząc z perspektywy czasu nie wiem, czy teraz byłabym tak uparta.

W każdym razie skoro nie lubię niesłowności, sama staram się też nie robić tego, czego sama w innych nie lubię: jeśli obiecuję, to choćby się waliło i paliło, zrobię to. A jeśli z jakichś powodów nie jest to możliwe, czuję się naprawdę paskudnie.

Razu pewnego doprowadziło to do zabawnej (przynajmniej dla mnie) sytuacji. Mianowicie rozmawialiśmy we trójkę: ja, R. i B., dwóch znajomych. W pewnym momencie rzuciłam od niechcenia, że niezależnie od tego, czy pewna zajęcia odbędą się owego dnia, mnie na nich i tak nie będzie, bo będę gdzie indziej. Na co miał miała miejsce następująca wymiana zdań:
R.: Bo będziesz na naszej imprezie
ja: dokładnie tak.

R. w moim odczuciu wysnuł z moich stwierdzeń wniosek, że mam jakąś niechęć do prowadzącego zajęcia i jakiś czas później powiedział odrobinę więcej niż... byłabym w stanie stolerować.

Natomiast moje stwierdzenie wiązało się jedynie z tym, że kilka tygodni wcześniej w luźnej wymianie zdań powiedziałam B. że jeśli przy organizacji imprezy będzie potrzebował pomocy, to może na mnie liczyć. Luźna czy nie luźna wymiana zdań, obiecałam, więc będę. Taki lajf.

Może więc dlatego tak bardzo mnie irytuje, że skoro sama tak to traktuję, inni też by mogli.


Link TU

You Might Also Like

0 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe