Migawki pięknych chwil - WRZESIEŃ

23:12:00

Znów miesiąc pełen kolorów... no nie byłabym sobą inaczej. Tak więc kolorowanie i zachwyty późnoletnimi kwiatami a później tymi kwiatami na pudełkach (takie odświeżenie na nadchodzącą jesień)... Zdjęcie w prawym dolnym rogu z widokiem na Pałac w Jabłonnie - dokąd pojechaliśmy rowerami z Królikiem, robiąc ponad 50 km na rowerach. W końcu udało nam się tam dotrzeć...


Kolejny, jakże udany koncert Ceili w Korsarzu. I w sumie pożegnanie z moją przychodnią na Ursynowie, której pacjentką byłam ... od dawna. Czas zamknąć jakiś etap w życiu. Tego samego dnia znalazłam cztery czterolistne koniczynki (jakie to do mnie podobne!) i robiłam zdjęcia kwiatom i motylom... eh, piękne, słoneczne chwile!


No właśnie: poniżej kontytuacja, czyli kwietna łąka w okolicach Dworca Zachodniego. I moje własne kwiaty, na parapecie. Piękności. A obok moja radosnożółta doniczka i nowa butelka, w przyszłości będzie pełna pigwówki.


Potyczki mieszkaniowe, czyli nowa skrzynka na bezpieczniki (ja tylko towarzyszyłam!) i robienie sosu z papryki... A później jeszcze mały spacer i polowanie na piękne zdjęcia kolcowoju... cuuuudo!


Poniżej pracowe potyczki: czyli karty z naszej pracowej, integracyjnej gry i pakowanie swoich rzeczy do kartonu na czas pracowej przeprowadzki (na inne piętro, na czas remontu), a przy tym nadgarstek zalepiony plastrem, tak mnie zabolały moje nierozładowane emocje (że tak to ujmę)... w sensie siniak, krwiak, czy jakoś tak...I kwiaty, które jak dla mnie są trochę kosmitami, a później dosłownie jesień na progu i jeszcze chwytanie słońca i ciepła...


I kontynuacja słonecznych chwil...
A później babeczki z zieloną herbatą i z pijanymi wiśniami, trochę samotności przy zielonym piwie i trochę z babeczkami, takimi bardzo sympatycznymi.
I przy okazji warkocz, który mi Ania zrobiła.


Następnego dnia realizowanie urodzinowego pomysłu, który mi strzelił do głowy i pierwsza od dawna sesja zdjęciowa, na której zarobiłam. Zdjęcia są jedynie sprzed i w trakcie... ta pogoda była cudna. A później jeszcze zwariowane spotkanie z dziewczynami.
I obrabianie zdjęć z sesji, z przekonaniem się do użuwania myszki :)


Parę jesiennych zdjęć w biegu między pracą a pracą... I trochę kolorów, czyli nowe wielokolorowe kredki... I ciąg dalszy moich potyczek z samą sobą... Kolorowanie, ciekawostki w Tigerze i takie tam różne.


I zachwyty niebem: w drodze do pracy i tuż przed pracą. Spacer z Asią pełen fajnych życiowych rozmów, w czasie tego spaceru wypaczałąm taki oto telefon na ścianie. I kolorów cała masa, czyli kredki i mój piórnik, a później coś słodkiego i coś ślicznego.


Znów zachwyty niebem w drodze do pracy... I ... no cóż, zachwycił mnie wiórek z kredki. Wcinanie babeczki z zieloną herbatą w pracy i kolorowanie.
A później peron w Ząbkach, kiedy to wracałam późnym wieczorem i marzłam (bo sweter został w pracy).


Ciąg dalszy jesiennych rewolucji, czyli jak pudełka zyskały nowy imidż. I już zlana do końca pigwówka. Teraz ma tylko stać... kilka miesięcy. Obok moje powroty czyli wzięcie do rąk drutów po dłuuuugiej przerwie i odkopanie stareńkiego telefonu plus zdzwienie, że jeszcze działa.


Wieczorne łapanie Loesje gdzieś na Muranowie. I sesja w Fajnym Miejscu. W końcu udało mi się dotrzeć. Poniżej czapka, którą wtedy dziergałam i to, czym mi podziękowała koleżanka z pracy za pigwę. Mniam...
A jeszcze niżej zaschody słońca i jeden z powodów, dla których mieszkanie po praskiej stronie Wisły jest dla mnie takie cudne <3


Spacer pełen słońca po Parku Skaryszewskim ... cudnie było.


Zachwytów ciąg dalszy...


I zachwyty tą domową roślinnością - też zawsze spoko.
Poza tym odwiedziny Madzi wtedy i... jak miło się spotkać, choćby i po takim czasie, a przy okazji napić się pestkówki!
Kiedy wracałam z pracy rano, widząc taaaaakie korki, naprawdę się ucieszyłam, że ja z pracy a nie do pracy. Plus zachwyty dzbankiem herbaty na moim jakże uroczym stole... cóż, zawsze są powody do zachwytu.



Wieczorne rowerowanie z Królikiem, jak miło...
I spotkanie we trójkę (nie licząc kota) choć jak widać kot urokliwy strasznie.


Weekendowe lenistwo a więc kolorowanie na maksa (plus kolorowanka ładnie mi się komponuje z poscielą, nieprawdaż?), odświeżanie znajomości z kominkiem do olejków i świeczkami, a później testowanie nowozrobionej czapki  i ciąg dalszy dziubania szalika na drutach :)


Popcorn z mikrofali, mniam! A później tak bardzo sentymentalnie i tak bardzo z tęsknotą za dzieciństwem: kakałko i chleb z masłem... A później dalej dzierganie, dzierganie, dzierganie, druty moja miłość! Plus... kajak wypaczany pewnego deszczowego dnia na czyimś balkonie. Zrobiło mi to dzień, mówię Wam. A kominek pewnej nocy robił za inhalator, napełniony wodą z olejkiem eukaliptusowym, coby przegonić przeziębienie.


Urzekł mnie ten kubeczek... A kwiaty cyknięte w czasie, kiedy się szwendałam po Ursusie czekając na Donię, która za mnie zanabyła mój pokrowiec na łóżko :)
I pierwsza dynia zakupiona tej jesieni :)
I znów pierwszy raz: pierwsza mandala narysowana i pokolorowana osobiście.


Poniżej moje łóżko po liftingu: już nie szare i z urokliwymi, superpoduszkami, nie ma to jak mieć zakupowego farta :)
Znów zachwyty wschodami słońca w drodze do pracy i ... sernik na zimno w pracy. Straszna tona chemii ale jaka pyszna. Zdjęcie zrobione specjalnie na okoliczność dokuczenia Królikowi bo on je uwielbia. Spokojnie, ode mnie dostał kilka takich :)
I wszystko różowe, jak by nie patrzeć. Plus sympatyczny widok z okna  w pracy.


Biuro Zawodów Maratonu Warszawskiego i robienie zdjęć do pewnej niespodzianki... Dłuuugi spacer i odebranie zamówienia... ze skarabeuszem na awersie (czy tak się mówi o kartach?) i powrót bardzo jesienny do mieszkania...


Z jednej strony przeziębienie dające się we znaki, z drugiej pragnienie słońca i spaceru, poszłam więc sama ze sobą na kompromis i poszłam ubrana ciepło i w czapce. I taki oto efekt.


I jeszcze ciąg dalszy jesiennych zachwytów:


I jeszcze nieco, a później jeszcze naleśniki z Królikiem, których akurat nie ma na zdjęciach, a jeszcze później relaks... Taki wrzesień, o.



You Might Also Like

0 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe