Z marudy w optymistkę?
01:52:00Nie wiem ile już razy zaczynałam od nowa, ale robię to po raz kolejny ;) Może to uciekanie, może coś innego, w każdym razie czuję, że tym razem chcę naprawdę duuuużo zmienić i wierzę, że właśnie takie "od nowa" mi w tym pomoże:)
Zmiany zaczęły się już dawno, jakby mimochodem. Jednak dopiero, kiedy zaczęłam odrzucać wszystkie swoje "bo ja myślałam, że...", "wydawało mi się..", "miałam nadzieję, że...
" - cały ten zbiór iluzji, zdarzyła mi się "przypadkowa" rozmowa zrobiła mi jeszcze większy zamęt w głowie. I jeszcze bardziej dała do myślenia.
Co? JA jestem egoistką? JA traktuję swojego przyjaciela "jak chustkę do otarcia łez"... i zawsze się smutam, sprawiam wrażenie, jakby nic nie było w stanie sprawić, żebym się uśmiechnęła, dzielę się tym co mnie martwi, zasmuca i sprawia przykrość, rzadko tym, co cieszy, sprawia frajdę, wywołuje uśmiech i sprawia, że niemal skaczę z radości? Owszem, ja. Nie było to wesołe spostrzeżenie, za to dość przydatne.
Od dziś zamierzam w końcu zacząć wykorzystywać wszystko to, czego się nauczyłam w ciągu ostatniego 1,5 roku. Małe sukcesy już są: dziś, mimo, że się nie wyspałam, chodzę uśmiechnięta i to, za co się zabieram okazuje się niespodziewanie możliwe do zrobienia;) Prezent dla mojej przyjaciółki zrobiony, zapakowany, pozostało mi tylko pójść na pocztę i go wysłać:)
A co do smutku i łez, nieodmiennie chcę wybierać alternatywę:
"Płacz przychodzi ludziom znacznie łatwiej niż zmiana."
- James Baldwin
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.