Ceilidh czyli mała potańcówka i co to ma wspólnego ze wspomnieniami?

12:12:00

Ostatnio na fb wpadło mi w oczy coś takiego:

Tańce dla każdego, kto chce. Możesz nie umieć, ale się nauczysz. Możesz umieć, ale nadal się dobrze bawić.
Tańce grupowe, setowe i kołowe. Tańce irlandzkie, szkockie, bretońskie, francuskie i zmyślone.

Pomyślałam sobie: a może?
Dawno nie tańczyłam. I nie mam tu na myśli tańca w klubie.
Choć i tam nie bywałam od wieków, jednak wolę inne aktywności.

Zapewne to, o czym teraz napiszę, nie jest częste. Mianowicie wiele lat temu, kiedy jeszcze chodziłam do gimnazjum, może i jeszcze w liceum, czasem zamiast lekcji w-f mieliśmy tańce. I zamiast na salę gimnastyczną, szliśmy do Domu Kultury, uczyć się różnych tańców klasycznych że tak to ujmę. Oczywiście była przy tym masa przepychanek, złośliwości i dyplomatycznych bądź zgoła niedyplomatycznych wymian zdań, przepychanek, ale też irytacji samego prowadzącego.

Tu dygresyjnie dodam, że miasteczko w którym chodziłam i do gimnazjum i do liceum choć małe, miało długą tradycję w krzewieniu miłości do tańca, szczególnie w ramach przygotowań do tzw. Święta Kwitnącej Jabłoni, czy choćby studniówkowych przygotowań dla kolejnych pokoleń młodzieży. Jakoś sentymentalnie się zrobiło...

W każdym razie, wracając już do czasów teraźniejszych, dałam się skusić na pójście na naukę i sprawdzenie w praktyce jak się tańczy- tańce celtyckie. Przez pewien czas się zastanawiałam, co mnie właściwie podkusiło, co ja tu właściwie robię, ale... ostatecznie szybko się wkręciłam, choć na początku szło mi... średnio.... gorzej niż średnio.

I ten bezcenny komentarz, kiedy patrzyłam z takim już chyba zniechęceniem, jak kolejny krok, którego się uczyłyśmy, wychodził mi marnie, na co prowadzący: wiesz, nie przejmuj się jak Ci TERAZ nie wychodzi, byłoby się czym przejmować, gdyby Ci za pół roku nie wychodziło...
OK, czyli moje zniechęcenie było widoczne bardziej niż się spodziewałam ;)

Później że tak powiem dałam się porwać wirowi zabawy i mimo, że czasem (czasem???) myliły mi się kroki, wolałam imprezować i dobrze się bawić, niż odłączyć się od grona zakręconych ludzi, których nie znałam wcześniej w ogóle, (poza moim znajomym przez którego to wszystko i ze znajomości z którym najmocniej zapadło mi w pamięć spędzenie z nim całej nocy na weselu i tańce do białego rana...)

Cóż, zdaje się że tam wrócę. :)
Choć po pierwszym razie zakwasy mam że masakra, ale tak to bywa jak się człowiek mało rusza :P

You Might Also Like

0 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe