Trochę się w sumie zmuszam do wyjścia z domu kiedy już mam wolne przedpołudnie, czy w ogóle: kilka godzin wolnego czasu.
A czasem, spontanicznie wychodzi tak, że faktycznie ruszam tyłek z domu choć może wolałabym w nim zostać- przynajmniej na początku :)
I tak oto w niedzielę niewinne umawianie się na rower skończyło się kajakowaniem po Wiśle z Królikiem, (mój drugi raz w życiu) przybiciem na jakąś odludną wysepkę, pożarciem cytrynowych ciasteczek, zrobieniem kilku zdjęć. :)
Taaaak to był fajny dzień:)
Margerytko, bardzo udany weekend za Tobą :)
OdpowiedzUsuńlato jest super :D