Czekanie. Zawieszenie.
Ostatnie dni: bez netu, bez kompa, bez czasu, szczególnie na sen. Praca do późna.
I tylko wyjście na Niewidzialną Wystawę z Akademią to ten jasny, bardzo pozytywny moment, zwłaszcza kiedy widzi się ten zachwyt w oczach dzieci.
Bąbel? Ja nie jestem bąbel, ja jestem słodziak!
Ktoś mi bliski trafił do szpitala i jak bardzo chciałabym odgonić ponure myśli, rozweselić, podbudować, tak sama mam tego wszystkiego tak mało w sobie. Daję to, co mam, a czasem myślę, że to tak mało, malutko, za mało może.
I moje własne zawirowania, wątpliwości, lęki. To, co na co dzień.
Czekanie na kuriera z tym, co potrzebne by pisać, by działać, ogarniać zdjęcia i móc jakoś istnieć w wirtualnym świecie. Tak, nowy-używany lapek jest już w drodze.
Jak ja bym chciała mieć nowego laptopa!
OdpowiedzUsuńW sensie nie tyle nawet nowego, co naprawionego. Taśmy mi poszły przy monitorze i mryga skubany praktycznie cały czas, oczopląsu można dostać! Muszę go co chwila ustawiać, odginać ekran, przychylać, nic nie widzę i ogólnie jest beznadziejnie.
A do serwisu taaaaak daaaaleeeeeko, przez dwa skrzyżowania! ;)
Mój aktualny od wielu miesięcy działa jedynie z monitorem w komplecie, bo matryca nie ma chęci się podświetlać a w jego aktualnym stanie tak coś czuję że kupno nowego-używanego wyjdzie taniej niz naprawa.
OdpowiedzUsuńTak jakoś kawałek po kawałku staram się uporządkować swoje otoczenie, może mając nadzieję, że życiu też to pomoże...