Duuużo wrażeń. Uwierzycie, że przez resztę dnia tak bardzo, bardzo często zdarzało mi się zagapić na coś, na kolor, światło, połysk czegoś - i pomyśleć: kurczę, a jakbym nie mogła tego widzieć, gdyby zamiast tego otaczała mnie nieprzenikniona ciemność? Zawsze i wszędzie? Że mogłabym wpadać na wszystko, nie wiedząc na co i kogo wpadam?
Na samym początku byłam kompletnie spanikowana: kompletna ciemność sprawia, że człowiek traci zupełnie jakiekolwiek punkty odniesienia dla wzroku. Gdyby nie ciekawość, zrezygnowałabym. Ale poszłam dalej i warto było. Niesamowicie.
I to wpadanie na siebie, niechęć, by puścić czyjąś dłoń, kiedy wiedziałam kogo to dłoń, pytania w ciemności "To ty?" i skupienie większe niż kiedykolwiek na głosie, na sposobie mówienia, tonie, tym, co ze sobą zdawał się nieść. I dotyk jako jedyna droga by wiedzieć, na kogo się wpadło.
...mówiłeś niższym, jakby cieplejszym tonem, może trochę ciszej
na co dzień w moim odczuciu brzmisz zupełnie inaczej...
Jednym słowem,polecasz?
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy nie pójść tam z siostrą. Ma 12 lat- nie jest na to za mała?
Bardzo polecam :) I myślę, że nie jest za mała:)
OdpowiedzUsuń