Pages

Notatki Pożeracza Książek cz. 20 czyli PAŹDZIERNIKOWE CZYTANIE


1. Gabriel Garcia Marquez: Sto lat samotności
Pierwsza książka Marqueza po którą sięgnęłam i pewnie nie ostatnia.
Choć momentami gubiłam się w tej plątaninie imion, przydomków i rodzinnych powiązań- uważam że książka jest świetna.

2. Kazuo Ishiguro: Okruchy dnia
Niezwykła, melancholijna, taka... inna.
Zdecydowanie cieszę się, że po nią sięgnęłam.

3. Katarzyna Enerlich: Prowincja pełna czarów
Lubię książki tej autorki... choć jeśli chodzi o samą serię, to miałam wrażenie, że ta akurat część jest taka już "na siłę"... Co nie zmienia faktu, że całkiem miło się czytało, te historie z "dawnych Mazur" wplecione w teraźniejszość...


4. Maria Nurowska: Nakarmić wilki
Ogólnie podobała mi się. Fajny pomysł na fabułę.
Tylko jakoś tak... zbyt płasko, oczekiwałabym czegoś więcej przy realizacji takiego pomysłu, by czytało mi się z większym zaciekawieniem i większą przyjemnością.
Zakończenie mnie przygnębiło i ... zaczynam mieć wrażenie, że zakończenie było najlepsze w całej książce, choć drastyczne.

5. Maria Nurowska: Requiem dla wilka
Miła lektura, choć więcej sobie po niej obiecywałam.
Po poprzedniej to co wydarzyło się w kontekście Olgierda... nie, nie lubię takich bohaterów książkowych jak on. Zakończenie jak dla mnie takie... nie... Rozczarowała mnie ta książka, choć ogólnie była OK.

6. Marcin Szczygielski: PL-Boy
Sięgnęłam, skuszona poczuciem humoru z innych książek autora. Owszem, czytało mi się całkiem OK, ale zdecydowanie bez szału i większej frajdy.
Tak całkiem OK, parę fajnych sformułowań wprawiających w dobry humor, ot i wszystko.

7. Isabel Allende: Portret w sepii
Super książka. Mogłabym główną bohaterkę polubić choćby za to, że jej pasją, podobnie jak moją była fotografia, ale zapewniam, że powodów mam znacznie więcej. Zresztą, już nieraz pisałam o swim uwielbieniu dla Allende. Należałoby tu dodać, że to jedna trzecia "trylogii", napisanej ieco przewrotnie, bo właściwie "od końca", pomysł niesamowity, realizacja tym bardziej. Bardzo gorąco polecam.


2 komentarze:

  1. waśnie czytam Sto lat samotności i zdążyłem się już dziesięć razy pogubić - te imiona są wszystkie do siebie podobne :) następnym razem przy tego typu powieści trzeba będzie sobie jakiś schemat rozrysowywać na bieżąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. schemat to by było coś, bo te imiona i mnie doprowadzały do szału, przecież oni tam sę wszyscy niemal tak samo nazywali...

      Usuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.