I mi nie daje spokoju garstka wspomnień które chcę opisać, za trochę. Pytania, które proszą się wręcz o zadanie a ja nie mam na to odwagi w tej chwili. Jeszcze.
A z drugiej strony... przecież zdaję sobie sprawę, że to przecież tylko przeszłość. Nawet te złe wspomnienia są już przeszłością. Czy naprawdę to, co było wyborem moich rodziców ma aż takie znaczenie i mówi cokolwiek o mnie samej?
Sama siebie chwilami irytuję tym, że za wszelką cenę nieraz chcę zachować dystans, chowam się "w skorupce", mówię że nic nie czuję, że jest jakiś dystans, którego nie umiem przełamać. A tymczasem wystarczy czasem kilka słów, jakiś gest by było cieplej... I przecież tego naprawdę chcę: bliskości. Ciepła.
A jeśli będę się ciągle "jeżyć", nawet tylko w myślach, uciekać... wiem dobrze, że "to się czuje" a przecież chcę, żeby było pozytywnie.
Mówię sobie, że to ta pogoda, że szarość za oknem i brak słońca, potyczki z pracą i pisanie magisterki... i te wszystkie drobiazgi jak szpileczki, które razem doprowadzają do płaczu czasem, choć w pojedynkę to tak niewiele.
Minie. Będzie dobrze.
Wg mnie, wybory naszych rodziców czy bliskich maja kolosalne znaczenie. Dzięki nim/Przez nich jesteśmy tym, czym jesteśmy.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, pogoda minie. Wszystko się uspokoi. ;* (Nie wiem czy bardziej chcę przekonać do tego Ciebie czy siebie...)
Niestety zgodzę się z przedpiszczynią :P Mają wpływ, czy tego chcemy czy nie. Ja pocieszam się tym, że jeżeli mamy świadomosć siebie to możemy nad sobą pracować, co ja staram się czynić ;)
OdpowiedzUsuńMinie... na pewno:)
OdpowiedzUsuńCzasem mam ochotę zostawić całą przeszłość za sobą i zacząć od nowa. A później zdaję sobie sprawę, że to nie zawsze możliwe w 100%:(
Jak się pozbieram, napiszę więcej:)